Landon Parrot przyniósł swojego nieprzytomnego syna na pogotowie szpitala Cleveland Clinic Union w czwartek. Dziecko nie dawało oznak życia. Lekarzom nie udało się przywrócić czynności życiowych.
Podczas wstępnego śledztwa pojawiły się niespójności w zeznaniach złożonych przez ojca. W miarę kontynuowania śledztwa i zbierania dowodów ojciec został skonfrontowany z nowymi informacjami i wyznał detektywom, co stało się z jego synem
- możemy przeczytać w oficjalnym komunikacie na stronie policji.
Z zeznań udało się w końcu ustalić, że chłopiec pozostał w zamkniętym samochodzie na pięć długich godzin. Na zewnątrz panowało wówczas ponad 30 stopni Celsjusza. Kiedy ojciec po niego wrócił, dziecko było już nieprzytomne. Parrot nie zapomniał o chłopcu, zostawił go z premedytacją, by ten nie przeszkadzał w domu.
19-latek usłyszał zarzut morderstwa, nieumyślnego spowodowania śmierci oraz dwa zarzuty zagrożenia życia dziecka. W piątek trafił do aresztu.
To nie pierwszy przypadek śmierci dziecka z rąk rodzica, który pozostawił je w rozgrzanym samochodzie. Tylko w Polsce informowaliśmy w tym roku o kilku pozbawionych sensu zgonach. Temperatura w zamkniętym samochodzie może wzrosnąć o 20 stopni Celsjusza w porównaniu z temperaturą na zewnątrz. Dziecko pozostawione w takim pojeździe nie ma szans na przeżycie. Żadnych.