Olek urodził się na parkingu przed szpitalem. "Po prostu wyszedł mi na dwie dłonie"

Przed szpitalem Ujastek w Krakowie we wtorek rano przyszedł na świat Olek. "Obudziłam się około piątej rano. Nie chciałam budzić męża, dałam mu pospać jeszcze godzinkę, ale w końcu mówię: musisz wstawać, będziemy rodzić". Przypominamy historię sprzed roku, która udowadnia, że poród potrafi czasem zaskoczyć.

Więcej historii rodziców przeczytasz na Gazeta.pl.

Najpierw zadzwonili do teściowej, która miała zająć się ich starszym dzieckiem. Potem natychmiast ruszyli do szpitala. W połowie drogi Magda czuła już, że będzie im ciężko dojechać do szpitala na czas, jednak mąż uspokajał ją, że na pewno się wyrobią. Mały Aleksander nie chciał jednak czekać. W pewnym momencie w samochodzie rozległ się krzyk kobiety, że zaczyna rodzić. Mąż jeszcze nie dowierzał. 

Oluś po prostu wyszedł mi na dwie dłonie, potem wzięłam go w górę, klepnęliśmy, bo nie zapłakał. Bartek podał szybko kocyk, włączył ogrzewanie i tym oto sposobem znaleźliśmy się pod samym szpitalem

- opowiadała kobieta dziennikarzowi TVN24.

Zobacz wideo Rodzice wracają z dzieckiem do domu i się zaczyna. Kamil Baleja: Najgorsze, co można zrobić to zaufać dobrym radom

Olek urodził się na parkingu przed szpitalem

Kiedy ich synek był już na świecie, spanikowany tata pobiegł do szpitala, żeby prosić o pomoc. Na parking przybiegła Elżbieta Lebiedź, położna oddziałowa na Oddziale Intensywnej Opieki Neonatologicznej Szpitala Ginekologiczno-Położniczego Ujastek. Kiedy zajrzała przez szybę samochodu, zobaczyła, że Olek jest już w ramionach mamy.

Weszłam do środka od strony kierowcy, żeby dodatkowo nie stresować nowo narodzonego dziecka. Porozmawiałam z mamą. Dziecko było różowe, mama bardzo zestresowana. Pępowina była zachowana, a łożysko jeszcze było w macicy

- relacjonowała położna. Maluszek był cały i zdrowy. Otrzymał 9 pkt w skali Apgar.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.