25-latka musiała rodzić na parkingu i myślała, że umrze. "Matka płacze, dziecko płacze"

Kiedy 25-letnia Cassidy Thornhill poczuła, że zbliża się poród, natychmiast ruszyła z partnerem do szpitala. Droga do placówki miała zająć krócej niż godzinę, ale dziecko nie chciało czekać. Akcja porodowa zaczęła się jeszcze w samochodzie.

Więcej historii rodziców przeczytasz na Gazeta.pl.

W czasie rozmowy z WSET-TV 25-latka przyznała, że prawie urodziła dziecko w samochodzie. Podczas jazdy zadzwonili z partnerem po karetkę i ustalili, że spotkają się z ratownikami na najbliższym parkingu.

Bardzo się o nią martwiłem. Moją pierwszą myślą było to, czy wszystko będzie z nią w porządku

- mówił później jej partner.

Zobacz wideo Sandra Kubicka chce zostać mamą. "Chciałam lecieć do Danii na in vitro"

"Matka płacze, dziecko płacze"

Okazało się, że na parkingu była akurat pielęgniarka po służbie. Od razu ruszyła na pomoc. 

Szczerze mówiąc, myślałam, że umrę. Bardzo bałam się o siebie i o dziecko. Starałam się zatrzymać je w środku tak długo, jak było to możliwe, ale zdecydowało za mnie

- wspominała Cassidy Thornhill. 

Całe szczęście pielęgniarka odebrała poród i dziecko przyszło na świat całe i zdrowe. Po wszystkim kobieta razem ze świeżo upieczonymi rodzicami czekała na przyjazd karetki. Thornhill w późniejszych wywiadach podkreślała, że jest wdzięczna pielęgniarce, że pojawiła się na ich drodze i im pomogła. Teraz zarówno ona, jak i jej córeczka, mają się dobrze.

Więcej o:
Copyright © Agora SA