Miejski słownik slangu podaje taką definicję "banana", czyli bananowej młodzieży, tudzież bananowego dziecka:
Człowiek bogaty, a raczej mający bardzo bogatych rodziców. Bez limitu kasy na melanż. Najczęściej można spotkać w warszawskich bogatych dzielnicach willowych (Wilanów, Sadyba, Konstancin). Ubierają się ostentacyjnie w markowe ciuchy, koszule Lacoste itp.
Wydawałoby sie, że to całkiem nowe określenie. Nic bardziej mylnego, bo termin bananowe dziecko znany jest już od kilkudziesięciu lat. Skąd się wziął i dlaczego stał się popularny?
Więcej ciekawych artykułów parentingowych znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Jeszcze w czasach PRL banany były symbolem luksusu - drogie i trudno dostępne. Trzeba było mieć pieniądze i dobre znajomości, by je zdobyć. Niektórym to się udawało i dlatego ich dzieci z czasem były nazywane bananową młodzieżą. Ich rodziców stać było na wszystko - czekoladę, cytryny, pomarańcze i wspomniane wyżej banany.
Bananowe dziecko nie miało okazji poznać tego, z czym zmaga się szary obywatel. Nie potrafili zrozumieć ich podejścia i ograniczeń. Styl życia "bananów" nie był niczym skrępowany. Jak podaje PWN, mieli też oporów, by protestować przeciwko systemowi.
Powszechnie uznaje się, że "banan" to rozpieszczone dziecko bogatych rodziców. Zawsze dostaje to, czego chce i nikt nie ma prawa mu odmawiać. Uważa się za osobę lepszą od innych, bo ma najnowsze sprzęty i dobrej jakości ubrania od projektantów. Wszędzie chwali się swoim bogactwem i dobrobytem, szukając poklasku u innych. Często wrzuca zdjęcia z gadżetami na Instagrama lub nagrywa filmiki na TikToka. Nie chce się jednak dzielić prezentami, bo należą tylko do niego.