W jedną rękę ręcznik, w drugą piwa. Wokół biegają małe dzieci. "Dopiero 10 rano"

Nasza czytelniczka pojechała na all inclusive do Bułgarii. Jest oburzona zachowaniem hotelowych gości. "Od godziny 10 piją na zmianę piwa, drinki i wino. Wszystko to w sytuacji, gdy tuż obok biega dwójka ich dzieci" - pisze w liście do redakcji.

Nasza czytelniczka pojechała z dziećmi na wakacje do Bułgarii. Wiedziała, że wycieczki all inclusive kuszą nielimitowaną ilością jedzenia oraz drinków, ale była zaskoczona gorliwością z jaką nasi rodacy okupują darmowe bary. Najbardziej uderzyła ją jednak postawa rodziców z małymi dziećmi.

W jedną rękę ręcznik, w drugą piwa

Więcej artykułów o tematyce parentingowej znajdziesz na stronie Gazeta.pl.

Zobacz wideo

Chociaż podczas urlopu powinniśmy wyciszyć się i nie myśleć o pracy, wyjazd na wakacje nie zwalnia nas z obowiązków, jako rodziców. Takiego zdania jest również nasza czytelniczka, która w liście do redakcji napisała, co zobaczyła w hotelu w Bułgarii.

Urlop to czas, w którym wszyscy muszą odpocząć i pozwolić sobie na odstresowanie się. Szczególnie, jeśli zdecyduje się na zagraniczne wakacje all inclusive i wyda na niego duże pieniądze. Rozumiem wiec karaoke do rana, wrzaski na plaży i zajmowanie leżaków przy basenie o szóstej rano. Nie rozumiem wlewania w siebie hektolitrów alkoholu, gdy ma się pod opieką dzieci

- pisała.

Szczególną uwagę zwróciła jednak na zachowanie sąsiada, którego priorytetem jest, aby już od rana zająć dogodne miejsce przy barze. Niestety, potrzeby kilkuletnich dzieci są wówczas spychane na dalszy tor.

Mój sąsiad z drugiego piętra wraz z partnerką ustawili się przy hotelowym barze dosłownie w minucie jego otwarcia. Od godziny 10 piją na zmianę piwa, drinki i wino. Wszystko to w sytuacji, gdy tuż obok biega dwójka ich dzieci. Miałabym mniejsze wątpliwości, gdyby maluchy były w stanie zając się sobą. Ale na Boga, one mają na oko cztery i sześć lat! Ich dzieci nie biorą udziału w hotelowych animacjach, nie bawią się w pociąg z panią przebrana za minionka. Pluskają się w hotelowym basenie i na zmianę biegają z wrzaskiem obok recepcji. Ja wiem, że drinki bez limitu i piękna pogoda do opalania - ale nie tak powinna wyglądać opieka nad dziećmi

- wyznała.

Okazuje się jednak, że do podobnych sytuacji nie dochodzi tylko w hotelu, ale również na jednej z okolicznych plaż.

To samo zresztą dzieje się na plaży. W południe pełno tam rodziców z dziećmi i... Koszykami pełnymi piw. Wiem, że najmłodsi są bardzo kreatywni. Zbudują zamek z piasku, przyniosą wodę z morza z wiaderka, ale urlop z nimi to nie tylko relaks. Wydaje mi się, że trzeba mieć mimo wszystko oczy dookoła głowy, zanim przydarzy się tragedia

- zauważyła oburzony.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.