Młoda mama wymienia 5 tradycyjnych zasad, których nie będzie przestrzegać. "Trauma na całe życie"

Australijska influencerka Indy Clinton jest młodą mamą, jednak już dobrze wie, w jaki sposób będzie wychowywała swoje dzieci. Wymieniła pięć metod wychowawczych lub tradycyjnych zasad, które są jej zdaniem szkodliwe dla dzieci.

Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na Gazeta.pl

25-letnia Indy Clinton z Sydney jest mamą rocznego chłopczyka i spodziewa się drugiego dziecka, tym razem dziewczynki. Kobieta jest aktywną użytkowniczką mediów społecznościowych, gdzie chętnie chwali się zdjęciami i filmikami pokazującymi jej życie rodzinne. 

Młoda mama podjęła ważny temat

Australijka na jednym z niedawno opublikowanych na TikToku nagrań podjęła ważny temat związany z macierzyństwem. Postanowiła się podzielić ze swoimi obserwatorami przemyśleniami dotyczącymi tradycyjnych sposobów i zasad, zgodnie z którymi niektórzy rodzice wychowują swoje dzieci. 

Bez bicia dzieci

Indy zapowiedziała, że nie będzie wobec swoich dzieci stosowała kar fizycznych. "Wychowałem się z karami fizycznymi, z pasem i drewnianą łyżką [...] Wiem z własnego doświadczenia - to nie poprawia sytuacji [...] spowoduje traumę na całe życie" - wyznała. "Jeśli tak robisz, to twój wybór, ale pamiętaj, że twoje dziecko jest bezbronne" - dodała. 

 

Bez zmuszania do kontaktu fizycznego

Australijka wspomniała także, że nie będzie zmuszać dzieci do całowania i przytulania innych. "Jeśli nie chce kogoś całować i przytulać, nie musi. Nie obchodzi mnie, czy to rodzina… Nie musi tego robić. Chcę, aby ludzie znali i szanowali jego wybory – to jego ciało, jego zasady" - powiedziała. "Pamiętam, że gdy byłam mała i rodzice urządzali przyjęcia, przed pójściem spać musiałam każdego pocałować" - wspomina. 

Zobacz wideo

Nie będzie zmuszać dzieci do jedzenia

Indy odniosła się także do zmuszania dzieci do jedzenia. Sama dba o dietę, często publikuje zdjęcia, na których pokazuje potrawy, które zamierza zjeść, więc dobre i zdrowe jedzenia ma dla niej duże znaczenie, jednak nie zamierza zmuszać do niego swojego synka:

Nigdy nie będę zmuszała go do zjedzenia czegokolwiek, czego nie chce jeść. Oczywiście zamierzam zachęcać go, do próbowania nowych potraw, ale nie będę go szantażowała, że jeśli nie dokończy tego, co ma na talerzu, to nie dostanie deseru

- zapewnia.

Nie będzie wymagała dorzucania się do czynszu

Australijka powiedziała też, że nie będzie oczekiwać od swoich dzieci płacenia czynszu, gdy podrosną i będą już pracowały, ale wciąż z nią mieszkały. "Sprowadziłam to dziecko na ten świat, więc nie będę wymagać, żeby w wieku 15 lat płacił mi czynsz". Dodała, że może, gdy skończy 18 lat, pójdzie na studia i będzie pracował, zachęci go do odkładania pewnej kwoty co miesiąc na zakup własnego mieszkania. 

Nie będzie surowym rodzicem

Indy wyznała, że jej rodzice byli bardzo surowi, w jej domu rodzinnym panowały jasne zasady i wszystkie dzieci musiały przestrzegać dyscypliny. Ona nie zamierza w taki sposób wychowywać swojego syna: "Nie chcę być surowym rodzicem jeśli chodzi o imprezy i godziny policyjne, ponieważ chcę, aby był ze mną całkowicie szczery. Im bardziej jesteś surowy, tym bardziej zbuntowane są dzieci. Takie jest fakt" - stwierdziła.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.