Psycholog o metodzie na kłótnie rodzeństwa: To jest absolutny game changer

Rodzeństwo to piękna wizja, często trudna rzeczywistość. Czy jako rodzice mamy wpływ na jakość relacji między naszymi dziećmi? I co z dorosłym rodzeństwem, które po latach łączy tylko żal z przeszłości? Psycholożka Małgorzata Stańczyk mówi w rozmowie z nami: - Nasza wizja tego, jak powinny wyglądać relacje w rodzeństwie, tworzy się wiele lat wcześniej. Często na podstawie własnych doświadczeń z rodzeństwem lub właśnie z ich braku. Wtedy wyobrażamy sobie, jaką relację będą miały nasze dzieci.

Magdalena Woźniak, eDziecko.pl: Przeczytałam kiedyś takie zdanie, że rodzeństwo określa jedynie biologiczne pokrewieństwo, nic więcej.

Małgorzata Stańczyk: Myślę, że warto pamiętać, że w punkcie wyjścia tak rzeczywiście jest. Kiedy na świat przychodzi nowy człowiek, między nim a innymi osobami nie ma relacji. To naturalne, ponieważ by powstała by powstała relacja, potrzebny jest czas i wspólne doświadczenia. Jakość relacji, która może powstać, zależy od bardzo wielu czynników.

Jakie to czynniki? I na które z nich mamy wpływ, jako rodzice?

Lubię podkreślać, odpowiadając na to pytanie, że wpływ rodziców na tę relację jest ograniczony. Rodzice czasem przypisują sobie bardzo dużo tego wpływu, zapominając, że jest to relacja dwojga niezależnych istot i to one będą ją tworzyły.

Na część czynników mamy wpływ jako rodzice. Są to na przykład metody wspierania dzieci w trudnościach, atmosfera panująca w naszym domu, ale również jakość relacji z każdym z dzieci z osobna. Jeśli w domu wolno nam się różnić i mimo tych różnic każdy jest przyjęty taki, jakim jest, dzieciom będzie znacznie łatwiej wzajemnie się akceptować i budować relację.

Czynnikiem, który ma ogromne znaczenie, jest też osobowość każdego z dzieci. Cichemu, wrażliwemu introwertykowi może nie być łatwo w towarzystwie głośnego, wciąż poszukującego wrażeń brata. Choć nasz wpływ jest ograniczony, istnieją działania, które warto wdrażać w codziennym życiu z rodzeństwem, żeby ich relacja się miała szansę się rozwijać.

Zacznijmy może od początku. W domu pojawia się nowe dziecko. Na kogo zwrócić rodzicielską uwagę? Co zrobić, by starsze dziecko nie poczuło się w jakiś sposób zepchnięte na dalszy tor?

Naturalnym jest, że większość naszej uwagi będzie w pierwszych dniach skoncentrowana na najmłodszym członku rodziny. Tak działa nasza fizjologia, bo ta uwaga i zaangażowanie pozwala temu malutkiemu człowiekowi przetrwać.

Ważne jest, by starszemu dziecku zapewnić też opiekę i wsparcie. Tak, by nie poczuło się opuszczone. Możemy się przy dzieciach zmieniać, możemy korzystać ze wsparcia członków rodziny, przyjaciół lub opiekunki, z którą dziecko ma już relację. Duże znaczenie ma zbudowanie sobie takiego systemu wsparcia wcześniej, przed pojawieniem się noworodka. Po to, by w tym szczególnym czasie móc poprosić kogoś o pomoc przy starszym lub młodszym dziecku. Kogoś, kogo ono zna i z kim czuje się dobrze.

Nie mniej ważne jest też to, w jaki sposób my wchodzimy w relację ze starszym dzieckiem. Warto towarzyszyć mu w tej zmianie, nie redukując go do roli starszego rodzeństwa. Często się zdarza, że jesteśmy sami tak mocno zaaferowani zmianą, nowym członkiem rodziny, że wszystkie komunikaty, które kierujemy do starszego dziecka, jakoś wiążą się z tym młodszym. Tymczasem chodzi o to, by towarzyszyć mu w tym, w czym ono jest. Istnieje możliwość, że po powrocie do domu ono nie będzie chciało oglądać brata czy siostry. W tej chwili będzie chciało pokazać nam coś, co jest dla niego ważne. Zabawkę, coś, co zrobiło podczas naszej nieobecności. Ważne, żeby pozwolić na ten proces. Dziecko chce w takim momencie zmiany zostać widziane jako odrębna jednostka, jako nasz synek, nasza córeczka, a nie w odniesieniu do młodszego dziecka, które się właśnie urodziło.

Czy powinniśmy, jako rodzice minimalizować ryzyko konfliktów między dziećmi? Jak reagować na konflikty, które już się pojawiają? Czy traktować je jako naturalną część relacji?

Nie jest możliwe, by konflikty się nie pojawiały. Nie stawiałabym sobie też za cel tego, by było ich jak najmniej. Skupiłabym się raczej na pomocy dzieciom, by uczyły sobie z nimi radzić. By postrzegały je jako naturalną część relacji, jako taką rzeczywistość, której nie trzeba się bać.

Nasza wizja tego, jak powinny wyglądać relacje w rodzeństwie, tworzy się wiele lat wcześniej. Często na podstawie własnych doświadczeń z rodzeństwem lub właśnie z ich braku. Wtedy wyobrażamy sobie, jaką relację będą miały nasze dzieci.

Kiedy ta relacja się urzeczywistnia, okazuje się, że w rodzeństwie są i będą konflikty, jest wiele tarcia, szybko robi się gorąco. I tutaj jest ważny krok dla rodziców: Uświadomienie sobie tej wizji rodzeństwa, którą mieliśmy, po to, żeby ona nie działała na nas nieuświadomiona. Wyjęcie jej na wierzch, przeżycie straty, że nie jest tak, jak pragnęliśmy, pozwala nam otworzyć się na to, co jest. Przyjrzenie się z ciekawością, co naprawdę się wydarza między naszymi dziećmi, co jest dla nich ważne, jakie są ich potrzeby, może zaprowadzić w nas miejsce, w którym możliwe jest udzielenie im wsparcia.

'Kiedy na świat przychodzi nowy człowiek, między nim a innymi osobami nie ma relacji. To naturalne, ponieważ by powstała relacja potrzebny jest czas i wspólne doświadczenia''Kiedy na świat przychodzi nowy człowiek, między nim a innymi osobami nie ma relacji. To naturalne, ponieważ by powstała relacja potrzebny jest czas i wspólne doświadczenia' Fot. Unsplash.com

Co w sytuacji, w której konflikt eskalował tak bardzo, że rodzeństwo nie rozmawia ze sobą, gdy jest dorosłe? Jaka część winy leży po stronie rodziców i czy w ogóle możemy to w kategoriach winy rozpatrywać? I co, jako rodzice możemy zrobić w ramach "profilaktyki", by dzieciaki budowały między sobą dobrą relację?

Nie rozpatrywałabym tego w kategorii winy. Myślę jednak, że przyczyna takiego konfliktu jest zawsze szersza niż tylko związana z funkcjonowaniem konkretnej rodziny. W tle jest też pewna trudność społeczna; kiedy dorastaliśmy, nie za bardzo wolno było się kłócić, mniej mówiło się o rozwiązaniach wygrana-wygrana, a konflikty tłumione były tak, by nie było ich widać. W związku z tym nie nauczyliśmy się, jak sobie w sytuacjach konfliktowych radzić tak, by pozostać w kontakcie. Nasi rodzice nie przekazali nam tego, bo sami tego nie potrafili...

Żeby oddać szerszą perspektywę, powiedzmy sobie, że są rodzeństwa, które się wspierają, które mają ciepłą i bliską relację. Często jednak dzieje się tak, że te osoby tracą ze sobą kontakt na jakiś czas, a potem odbudowują go już po wyjściu z domu rodzinnego. Dokonują tego, wychodząc z ról, w których byli w dzieciństwie, co umożliwia zbudowanie bardziej partnerskiej relacji.

Myślę sobie jeszcze o jednym czynniku, który mógł obciążać rodzeństwa dawniej. W wielu domach bywało tak, że starsze rodzeństwo miało obowiązek opieki nad młodszym. Odbierało młodsze rodzeństwo z przedszkola, pilnowało, by odrobiło lekcje, sprawowało nad nim opiekę. To czynnik, który niezwykle zaburza relację partnerską w rodzeństwie, opartą na równości. Opieka nad młodszym rodzeństwem jest też bardzo trudnym zadaniem dla starszych dzieci, dlatego, że przekracza ich możliwości rozwojowe. W wieku ośmiu czy jedenastu lat dzieci nie są jeszcze gotowe do troszczenia się o bezpieczeństwo i inne potrzeby małego dziecka.

Jest szansa na profilaktykę konfliktów z poziomu rodzica, ważne mogą okazać się dwie rzeczy: pierwsza to wchodzenie w konflikt z nastawieniem na wsparcie obydwojga dzieci. Czyli nie wchodzimy jako arbiter, nie decydujemy, kto jest winien. To jest absolutny game changer, kiedy wchodzimy w konflikt i chcemy usłyszeć i zobaczyć obydwoje dzieci.

Drugą rzeczą jest koncentrowanie swojej uwagi nie na relacji rodzeństwa, ale na własnej relacji z każdym z dzieci z osobna. Na tym, co my, jako dorośli i rodzice do niej wkładamy. Jeśli chcemy w naszym domu widzieć więcej współpracy, otwartości, zaufania, empatii i wzajemnego wsparcia - wkładajmy do relacji z dziećmi więcej współpracy, otwartości, zaufania, empatii i wsparcia. Jeśli będziemy budować relację z dziećmi w oparciu o poczucie bezpieczeństwa, a nie w oparciu o przewagę siły i władzę, nasze dzieci nauczą się tworzyć takie relacje z innymi osobami, w tym ze swoim rodzeństwem. Na tę naukę potrzeba jednak czasu. To, co dzieje się w codzienności rodzinnej to ogromne pole, by wyposażyć nasze dzieci w umiejętności społeczne, ale także w zaufanie do tego, że w bliskiej relacji mogą pojawiać się różne sytuacje i ona nadal może trwać.

Czy różnica wieku między dziećmi ma znaczenie? Wydaje się, że istnieje pewna presja, by między dziećmi była jak najmniejsza różnica wieku. Czy to naprawdę aż tak ważne?

Rodzice biorą pod uwagę bardzo wiele czynników, planując powiększenie rodziny - nie ma tu uniwersalnej wskazówki. Często słyszę to pytanie od rodziców i zawsze odpowiadam podobnie: Czas na kolejne dziecko w rodzinie przychodzi wtedy, kiedy system rodzinny wrócił już do równowagi po poprzedniej zmianie. W każdej rodzinie ten moment będzie inny, jednak warto to weryfikować. Wyzwań przy kolejnym dziecku będzie więcej, nie mniej. Warto więc sprawdzać, ile mamy zasobów, by sobie z nimi radzić.

Gosia Stańczyk - Psycholog, dziennikarka, propagatorka rodzicielstwa bliskości, mama trójki dzieci. Autorka książki "Rodzeństwo. Jak wspierać relacje swoich dzieci?".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.