Czym jest wychowanie? Czy istnieje metoda wychowawcza, która gwarantuje tylko sukces? Czym jest sukces? Jak go definiować? To pytania, które zadaje sobie większość rodziców, a na które nie istnieje jednoznaczna odpowiedź.
To, co możemy robić, to opierać się na intuicji, doświadczeniach przodków, błędach, których nie chcemy powtarzać. Oraz na słowach specjalistów, którzy poświęcili całe swoje życie, by zrozumieć dziecko i jego rolę w rodzinie i społeczeństwie. Jednym z takich niekwestionowanych autorytetów jest Jesper Juul. Jego książki znają rodzice na całym świecie, a mądrość płynąca z jego słów uderza z wielką mocą.
Terapeuta w swoich publikacjach oraz rozmowach nie próbował wkładać wychowania w sztywne ramy. Podkreślał, że definiowanie tak naturalnych procesów jak wychowanie potomstwa jest zbędne. O wychowaniu mówił:
Tym, co naprawdę wychowuje nasze dzieci, jest to, co robimy, jak się zachowujemy i kim jesteśmy ze sobą nawzajem oraz z nimi.
W publikacjach pedagog idzie dalej, pisze o wyzbyciu się koncentracji na tym, jakim rodzicem jesteśmy dla swoich dzieci, a raczej skupieniu uwagi na tym, jaka wymiana następuje między nami. Wymiana energii, darów, siły, wszystkiego, co naturalnie przepływa w życiowych doświadczeniach między rodzicem a dzieckiem.
Oto jeden z fragmentów jego książki "Życie w rodzinie. Wartości w rodzicielstwie i partnerstwie":
Musimy nauczyć się panować nad swoim egoizmem, który wyraża się w jednostronnej koncentracji na pytaniu, czy jesteśmy dobrymi rodzicami. Zamiast tego powinniśmy uświadomić sobie, że dorośli i dzieci wzajemnie obdarowują się w życiu.
Niebezpiecznie jest robić z dziecka "projekt". Jest to równoznaczne z negacją jego indywidualności i godności. Wielu rodziców tak czyni, ponieważ zależy im na zapewnieniu mu lepszego dzieciństwa niż to, które sami mieli. To piękny cel, ale niejednokrotnie powoduje, że tracimy z oczu potrzeby, granice i cele naszego dziecka.
Indywidualizm dziecka, jego podmiotowość to wciąż coś, czego społecznie nie umiemy uznać w całości. Wciąż pokutuje przekonanie, że dziecko jest "niepełne" w prawie do podejmowania decyzji, wartościowaniu, a nawet wyrażaniu swoich potrzeb. Najwyższy czas, by zmienić to podejście i zacząć widzieć dzieci jako pełne istoty, od których my, dorośli, możemy się wiele nauczyć.