Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl
Każda mama wie, że macierzyństwo ma swoje blaski i cienie. Tymi pierwszymi chętnie się chwalimy na kolorowych zdjęciach w mediach społecznościowych. Te drugie zwykle zachowujemy dla siebie, chociaż coraz częściej mamy odwagę się przyznać, że Poprosiliśmy sześć mam dzieci w wieku 2-12 lat, żeby powiedziały nam czego najbardziej nie lubią lub nie lubiły w roli mamy.
Dzieci niekiedy potrzebują pomocy przy odrabianiu pracy domowej. Niektórzy rodzice robią to z przyjemnością i potrafią się wykazać anielską cierpliwościom, innym nie przychodzi to łatwo.
Nie znoszę odrabiać lekcji z moimi dziećmi. Zawsze kończy się to krzykami i płaczem (moim albo ich). Nie mam w sobie wystarczająco dużo cierpliwości, nie potrafię tłumaczyć w przystępny dla nich sposób. Unikam tych lekcji jak ognia, zawsze staram się tak wszystko zorganizować, żeby to spadło na ich ojca lub babcię.
- wyznaje Dorota, mama dwojga dzieci w wieku szkolnym.
Niektóre mamy nawet się nad tym nie zastanawiają i od razu przystępują do działania, inne robią to z większym trudem.
Pamiętam, że kiedy moje dzieci były malutkie, największym moim dramatem było zmienianie pieluszek z załącznikiem. Jestem bardzo wrażliwa na zapachy i po prostu miałam odruchy wymiotne za każdym razem. Przy pierwszym dziecku, miałam nadzieję, że jakoś do tego przywyknę. To się nigdy nie stało (śmiech). Odpieluszkowałam oboje bardzo wcześnie, żeby raz na zawsze skończyć ten kupowy dramat (śmiech). Czy to dziwne? Być może
- przyznała się nam mama czteroletniego chłopca i pięcioletniej dziewczynki.
Trudno mi się do tego przyznać, ale bardzo nie lubię usypiania dzieci. Tego przewalania się w łóżku, wstawania dziesięć razy, marudzenia etc. Szczególnie trudno jest z młodszym, który ma teraz trzy lata i zachowuje się wtedy, jakbym odprawiała na nim egzorcyzmy
- przyznała się mama dwóch chłopców.
Wydaje się, że to najprzyjemniejsza część macierzyństwa. Okazuje się jednak, że nie dla każdego.
Wstyd się przyznać, ale nie lubię się bawić z moim synkiem. To znaczy nie to, że w ogóle. Lubię czytać z nim książki, rysować, układać puzzle i grać w gry planszowe, ale nie znoszę się bawić według jakiegoś wymyślonego przez niego scenariusza, gdzie np. kosmici atakują ludziki Lego. Nie umiem, nudzi mnie to i irytuje. Staram się to czasem robić, bo wiem, że tego potrzebuje, ale zwykle próbuję przekierować jego uwagę na inną aktywność
- wyznała mama sześcioletniego Antosia.
Dzieci je kochają, rodzice - niekoniecznie.
Konam na placach zabaw. Od zawsze, a mam troje dzieci. Nie znoszę tego siedzenia na ławce i czekania z innymi mamami, aż im się znudzi. Nie mogę się zająć np. czytaniem książki, bo muszę cały czas spoglądać, czy nie przychodzą im do głowy jakieś głupie pomysły. Nawet kiedy proponuję kino, basen lub odwiedziny u znajomych, cała trójka woli plac zabaw.
- powiedziała nam Ania, mama z Warszawy.