Ojciec zgubił córkę w IKEI. "Myślała, że bawią się w chowanego"

Są takie sytuacje, w których wolelibyśmy się jako rodzice nie znaleźć. Stracenie własnego dziecka z oczu z pewnością do nich należy - To były fatalne chwile, nie wiedziałem co robić - tak swoje doświadczenia komentuje ojciec, który zgubił niespełna 4-letnią córkę w szwedzkiej sieciówce z meblami.

"Odwróciłem się, by odnieść tacę"

Dużą przestrzeń restauracyjną w IKEI zna prawie każdy. Gęsto ustawione stoliki, białe, papierowe lampy nad głowami, kącik z drewnianymi kuchenkami dla najmłodszych. Do bufetu i kas kolejka, która z każdą godziną wydłuża się o parę osób.

W takiej scenerii Tadeusz zgubił swoją niespełna 4-letnią córkę. On ją zgubił, ona czuła, że bawią się w chowanego.

Zjedliśmy razem zupę, tylko ja i córka, żona była w pracy. Spędzaliśmy razem dzień, a IKEA jest fajnym pomysłem na szybki lunch. Wszystko szło gładko do momentu, w którym odnosiłem tacę do wózka z szufladami na zużyte naczynia. Poprosiłem córkę, by szła za mną i byłem przekonany, że to zrobi. Ona miała jednak inny pomysł. Weszła pod jeden ze stołów i tam czekała, aż ją znajdę. Problem w tym, że nie widziałem chwili, w której to zrobiła.
Kiedy podniosłem się znad metalowych szuflad, małej nie było obok, ani nawet kilka kroków ode mnie. Nie było jej w zasięgu wzroku i to był moment, w którym zaczęłam się niepokoić. To przecież niespełna 4-letnia dziewczynka, w głowie pojawiło się kilka słabych scenariuszy, tego co może się zdarzyć, kiedy nie będę nad nią czuwał.
Zacząłem krzyczeć, najpierw cicho, potem coraz głośniej. Byłem już naprawdę zdenerwowany, to były fatalne chwile. Wtedy podeszła do mnie młoda dziewczyna, delikatnie dotknęła mojego ramienia i wskazała na stół kilkanaście metrów od nas. Lila siedziała tam skulona i przyglądała mi się z wyraźnym rozbawieniem.
Poczułem taką ulgę, że jest cała i zdrowa, że nawet nie przeszło mi przez myśl, by się na nią złościć. To tylko dziecko, chciała się bawić. Zły byłem na siebie, że spuściłem ją z oczu. Podziękowałem dziewczynie, wziąłem kilka głębokich oddechów i wyciągnąłem rękę do mojej małej zguby. Pogadaliśmy o tym, że tata był zdenerwowany, bo martwił się, że coś mogłoby jej się stać. Obiecała, że przy następnej próbie zabawy, da mi sygnał. I to jest ok, nauka na doświadczeniach. Nie znam innego sposobu, by stać się lepszym rodzicem".

Co robić w takich sytuacjach?

Jeżeli dziecko zgubi się w sklepie, zawsze dobrym pomysłem jest prośba o wsparcie personelu. Pracownicy sklepu znają wewnętrzne procedury i są przeszkoleni, są więc w stanie wskazać kolejne kroki postępowania. Mogą również skontaktować się bezpośrednio z ochroną obiektu, a ta powziąć kolejne środki, by jak najszybciej odnaleźć zgubę.

W większości dużych galerii handlowych personel wydaje komunikat przez megafon oraz przegląda monitoring, by znaleźć dziecko. Kiedy wszystko zawodzi, wzywana zostaje policja.

Paulina Nesteruk-Łuczyńska, Communication Specialist w IKEA Retail Sp. z o.o. mówiła dla Dziennika Gazeta Prawna, że w sieci sklepów IKEA policja powinna zostać wezwana po dziesięciu bezskutecznych minutach poszukiwania.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Więcej o:
Copyright © Agora SA