"Zamknąć wszystkie żłobki i przedszkola, co to za fanaberia, że rodzice idą do pracy, żeby spłacić kredyt"

Kiedy kilka dni temu opublikowaliśmy tekst pt. "Wożą dziecko do przedszkola przed świtem i odbierają po 19. Opiekunkom mówią: Bez leżakowania, to szybciej zaśnie", zawrzało. Cytat nie pozostawił czytelników obojętnych. Temat jest ważny, zawsze aktualny i nieco kontrowersyjny. Czy w dzisiejszym pędzie mamy czas i energię na posiadanie i zaangażowaną opiekę nad własnymi dziećmi?

Wasze zdanie ma dla nas znaczenie

Tekst naszej redaktorki spotkał się z szerokim odbiorem. Trudno pozostać obojętnym wobec tytułowego cytatu i innych uwag terapeuty Krzysztofa Piersy.

Oddajemy wam głos w tym tekście i publikujemy wasze opinie.

Panie z przedszkola powinny jak najszybciej upomnieć rodziców i powiadomić Mopr czy ROPS o niechęci rodziców do przebywania razem z dzieckiem. Jest to brak troski o tak małe dziecko i znęcanie się i emocjonalne krzywdzenie dziecka! Taka manifestacja, że nie lubię przebywać z dzieckiem i próżniactwo. Czysto są to ludzie, którzy źle też traktują dziecko w domu
Też mam takich rodziców w przedszkolu. Dzieciak jest przyprowadzany już po 6:00 rano a odbierany o 16:00, tuż przed zamknięciem. Ile to dziecko spędza czasu w domu? Rano z pół godziny i po południu ze trzy godziny, bo zaraz idzie spać. A ile mu z tego poświęcają rodzice? Ręce opadają...
Rodzice nie przyprowadziliby dziecka do żłobka, gdyby nie pracowali? Myślisz, że dla przyjemności zostawiają dziecko na cały dzień z innymi ludźmi? Ręce opadają, jak się czyta takie komentarze
Zamiast narzekać na rodziców dzieci, warto się dowiedzieć, jak i gdzie pracują, a złote rady w stylu: można pracować bliżej domu, zostawić dla siebie
Pozamykać te wszystkie żłobki i przedszkola, co to za fanaberia, że rodzice idą do pracy, żeby spłacić kredyty i wyżywić rodzinę.
Zamiast wychowywać przyszłych pacjentów (miejmy nadzieję już sprawnie działającej) dziecięcej psychiatrii, warto być może odłożyć decyzję o posiadaniu dziecka? A jeśli pojawiło się z wpadki, to może kosztem standardu życia, jednak jeden rodzic mógłby poświęcić się wychowaniu tegoż dziecka rok czy dwa dłużej? No, ale ja wiem, wiem. Kredyty, samochody, dzieci i pies. Przepis na życiową frustrację. Ale "wszyscy tak mają i tak trzeba". Ech.

Gdzie leży granica?

Tylko od nas zależy, gdzie postawimy granicę rozsądku i dobrobytu psychicznego i fizycznego najbliższych nam ludzi. Jako dorośli ponosimy pełną odpowiedzialność za to, jakie podejmujemy decyzje. Kiedy zostajemy rodzicami, ta odpowiedzialność jest podwójna. Wierzę, że wszyscy robimy wszystko, co w naszej mocy, by zapewnić naszym dzieciom, jak najlepsze warunki. Widzę, że dzisiejszy świat pędzi i słyszę niemalże, jak znajomi nucą z tyłu głowy słowa popularnego utworu autorstwa Anny Marii Jopek. Każdy z nas czasem chciałby wysiąść, na pierwszej stacji, teraz, tu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.