Kościół stawia warunki kandydatom na chrzestnych. Według prawa kanonicznego i wszelkich przepisów kościelnych nie może być to osoba z przypadku. Musi ona spełniać szereg kryterium, aby móc pełnić tę rolę. Nie chodzi tu tylko o uczestnictwo we mszy, czy przyjęcie sakramentów. Ksiądz ma prawo zapytać również o życie intymne i tzw. "trwałą okazję do grzechu".
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Osoba, która chce zostać rodzicem chrzestnym chrzczonego dziecka musi spełnić kilka wymogów formalnych - których akurat tutaj nikt nie kwestionuje. Jest to np.:
Kiedy sprawa wydaje się być prosta i już widać światełko w tunelu, wtedy wkracza duchowny, który wymaga dwóch rzeczy:
I tu właśnie sprawa się nieco komplikuje, ponieważ aby je dostać trzeba odbyć szczerą rozmowę z proboszczem swojej parafii. Duchowny - jeśli nie zna kandydata osobiście i nie jest pewny jego moralności, może zadać kilka dodatkowych pytań. Dodatkowe pytania wynikają z faktu troski o odpowiednie wychowanie religijne chrzczonego dziecka.
Nie chodzi tu o znajomość modlitw, czy pieśni kościelnych. Proboszcz - wg przepisów kościelnych -może dopytać o życie intymne kandydata na rodzica chrzestnego. Czy dana osoba żyje w tzw. trwałej okazji do grzechu, tzn. czy jest w nieformalnym związku, którego w świetle prawa kościelnego nigdy nie chce zalegalizować. Rodzic chrzestny nie może być po rozwodzie i żyć w związku, który nie jest zalegalizowany w świetle prawa kościelnego.
Pod jednym z naszczy artykułów, który dotyczy wymagań stawianych przez Kościół przyszłym rodzicom chrzestnym wywiązała się ciekawa dyskusje. Przytaczamy kilka komentarzy.
Niech się nie dziwią ze ludzie odchodzą od kościoła. Kościół nie powinien stawiać warunków tylko pomagać, a niestety jest jak jest. Koszty co łaska minimum 500 itd.; ludzie już nie chcą przyjmować sakramentów.
A Twoje życie intymne dobrze? Co to kogo obchodzi? Może pod łóżko wejdziesz, co?
Za niedługo to tylko dziewice będą mogły być matką chrzestną
Niech lepiej ksiądz jeden z drugim sami opowiedzą o swoim życiu intymnym. W cudzym oku źdźbło, a w swoim belki nie widzą
- piszą nasi czytelnicy.