• Link został skopiowany

Kolonie letnie. "Gdy syn wrócił, było jak w tym kawale - myjemy, czy robimy nowe?"

Kolonie to absolutny czas dla naszych dzieci. Beztroska, ulubione zajęcia, przyjaciele, wyzwania. A od beztroski do dwutygodniowego dnia dziecka od obowiązków i zasad higieny już mały krok. Co naprawdę ma znaczenie? Niedomyte włosy czy bogate doświadczenia?
Na zdjęciu: Dzieci na koloniach.
Fot. Anna Bedyńska / Agencja Wyborcza.pl

My nie mamy wątpliwości, jaka jest odpowiedź na to pytanie. Wasze zdanie jest dla nas ważne, dlatego przytaczamy komentarze, które zostawiliście pod felietonem naszej redaktorki o doświadczeniach kolonii jej dzieci, z perspektywy matczynej.

"Dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe"

Poniżej publikujemy wybrane komentarze pod felietonem:

(Brudne red.) Ale zadowolone! Zdobyły nowe kompetencje, stały się bardziej samodzielne i otwarte! I chyba właśnie o to chodzi!
Brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko
Pamiętam, że jak ja wróciłam, to mnie mama w wannie 2 godziny moczyła
Moja córka była w tym roku drugi raz i nauczona doświadczeniem, na wejściu zafundowałam jej kurację na wszy, kąpiel i pranie wszystkiego w 60 stopniach.
Gdy syn wrócił, było jak w tym kawale - myjemy, czy robimy nowe?
Wiadomo: Dzieci dzieli się na czyste i szczęśliwe...

Bezcenny czas

Dla wielu dzieci czas spędzony na koloniach jest bezcennym doświadczeniem. Dorośli wspominają czas spędzony pod namiotem w lesie, na harcerskich obozach z rozrzewnieniem. Nauka życia, pierwsze sympatie, kontakt z naturą. Czy może być coś lepszego?

Jeździłam od 6 roku życia na 3 tygodniowe kolonie z zakładu pracy taty. Lata 80. Wracałam szczęśliwa i zawsze z wszami
Również byłam na obozie harcerskim. Najlepiej spędzony czas! Wszyscy płakali, jak wracali. Miesiąc w lesie, pod namiotami...
Więcej o: