Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
W minioną niedzielą w jednym z kościołów katolickich w województwie mazowieckim obchodzono święto małżeństw. Oprócz specjalnej modlitwy za rodziny i podarunków w postaci placka z rodzynkami, ksiądz wygłosił także wyjątkowe kazanie. Nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt poruszenia wyjątkowo trudnej tematyki, jaką jest bezdzietność. Kapłan nie krył oburzenia związanego z faktem, że młode małżeństwa świadomie decydują się na życie bez dzieci. Z jego słów wynika, że młodzi w pogoni za karierą i podróżami, zapominają o tym, co jest najważniejsze i do czego zostali stworzeni. Ksiądz zapewnił, że każde małżeństwo jest stworzone po to, aby mieć potomstwo.
Urocza była ta msza. Fajnie, że księża modlą się za rodziny, ale kazanie to było przegięcie. Nie powiem, bo słuchałam go z zaciekawieniem, bo dawno nie słyszałam o tym, żeby ksiądz w tak otwarty sposób mówił o bezdzietności. Uważam, że to trochę nie na miejscu. Każdy ma jedno życie i niech przeżyje je tak, jak chce. Kazanie to było przegięcie
Z jej relacji wynika, że ksiądz poruszył także kwestię życia w małżeństwie i podkreślił, że zarówno żona, jak i mąż mają pewne zadania, które powinni zrealizować. Kapłan zapewnił, że nie tkwią w tym sami, bo wśród nich zawsze obecny jest Bóg.
Małżeństwo ma trzy odsłony. Jest żona, mąż i Bóg. Nie ma tylko kobiety i mężczyzny. Trzeba otworzyć się na Boga, bo on jest w życiu największą wartością
- zdradza kobieta i dodaje, że dawno nie czuła się tak skrępowana w kościele. Choć na co dzień wierzy w Boga, to zachowanie księży wciąż jest dla niej kwestią, która budzi wiele zastrzeżeń.