Więcej historii mam przeczytasz na Gazeta.pl.
Mama, która opowiedziała swoją historię na blogu Tiny Hearts Education, spodziewała się, że może urodzić wcześniej. Uprzedziła męża, który wychodził na siłownię, żeby wziął ze sobą samochód i był pod telefonem, bo czuje, że zbliża się poród. Był późny wieczór, kiedy mężczyzna wyszedł i przyszła mama usnęła. Nagle obudził ją skurcz.
Leżałam na czworakach na łóżku, kołysząc się na boki. Wszedł mąż i powiedział, że musimy iść do domu moich rodziców, żeby podrzucić starszego syna, Masona, bo ewidentnie - ja rodzę
- wspomina.
W drodze do rodziców nadeszły kolejne trzy skurcze. Kobieta zadzwoniła do położnej, żeby uprzedzić ją o swoim przyjeździe.
Kiedy przyjechaliśmy do domu moich rodziców, spytali, czy muszę iść prosto do szpitala, czy też chcę wejść na chwilę do środka. Zakładając, że zostało mi jeszcze kilka godzin, zgodziłam się wejść do środka i na spokojnie zostawić Masona pod opieką moich rodziców. Ból zaczął się nasilać, więc poszłam do wolnego pokoju, aby się położyć, ponieważ czułam, że zaraz zwymiotuję. Po jakimś czasie zeszłam z łóżka i powiedziałam: „Dłużej nie dam rady". Wtedy właśnie odeszły mi wody
- czytamy na blogu. Rodząca kobieta poszła do łazienki i usiadła na toalecie. Wtedy poczuła, że dziecko jest już w drodze. Krzyknęła do rodziny: "Czuję jego głowę". Okazało się, że to jej rodzice i mąż będą musieli odebrać poród. Cały czas pozostawali w kontakcie z personelem medycznym.
Mąż i mama delikatnie wyprowadzili dziecko, a moje ciało wypchnęło go bez żadnej pomocy. Urodził się z pępowiną owiniętą wokół szyi, którą moja mama rozwinęła, gdy wychodził. Potrzebował porządnego masowania pleców i brzucha, ale potem wydał okrzyk, który ukoił moje skołatane nerwy
- relacjonowała kobieta. Po wszystkim dotarło na miejsce pogotowie, a mamę przewieziono do szpitala. Dziś podkreśla, że choć dziecko urodziło się zdrowe i cała historia zakończyła się pomyślnie, przez wiele miesięcy nie mogła poradzić sobie z traumą, jakiej doświadczyła.