Więcej wiadomości z Polski i ze świata przeczytasz na Gazeta.pl.
Kiedy samolot z 12-letnią Kimber na pokładzie wylądował 2 lipca na lotnisku w Miami, stewardessy pomachały dziewczynce na pożegnanie, a ta zdezorientowana ruszyła przed siebie. Matka 12-latki była w tym czasie pewna, że zgodnie z ustaleniami z American Airlines, personel lotniska odebrał jej dziecko z samolotu i zaprowadził je do czekającego przy wyjściu ojca. W końcu zapłaciła 150 dolarów za usługę opiekuna.
Kimber błąkała się samotnie po lotnisku przez pół godziny, aż w końcu zadzwoniła do taty, który przez FaceTime wytłumaczył jej, jak trafić do wyjścia. Personel lotniczy zorientował się, że zginęła dopiero godzinę po wylądowaniu.
Menedżer American Airlines w Miami zadzwonił do mnie i powiedział: "pani córka zaginęła" i że zamknęli terminal
- relacjonowała 39-letnia Monica Gilliam, mama Kimber, na nagraniu opublikowanym na TikToku.
Kobieta nie kryła oburzenia faktem, że jej córka przez godzinę chodziła sama po lotnisku będącym "jednym z największych węzłów handlu ludźmi w kraju", z plakietką informującą, że jest osobą małoletnią bez opieki. Władze linii lotniczych wydały w tej sprawie następujące oświadczenie:
American Airlines troszczy się o swoich młodych pasażerów i jest zobowiązane do zapewnienia im bezpieczeństwa oraz komfortu. Traktujemy tę sprawę bardzo poważnie i badamy, co się wydarzyło. Członek naszego zespołu skontaktował się z klientką, aby dowiedzieć się więcej o jej doświadczeniach.
Gilliam miała dostać w ramach rekompensaty kilka darmowych biletów lotniczych, ale podkreśliła w rozmowie z WTVC, że nie zamierza nigdy więcej latać z American Airlines.