Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Mandaryna, czyli Marta Wiśniewska to popularna polska piosenkarka. Jest także byłą żoną lidera zespołu "Ich Troje" - Michała Wiśniewskiego. Znana para wychowuje wspólnie dwójkę dzieci: córkę Fabienne i syna Xaviera.
Mandaryna odkąd rozstała się z Michałem Wiśniewskim, rzadko pojawia się na czerwonych dywanach i stara się chronić swojej prywatności. Jednak niedawno w szczerej rozmowie z "Ofeminin" wróciła do czasów, kiedy jej życie obserwowały miliony Polaków. Wokalistka poruszyła także temat porodu. Gwiazda rodziła w prywatnej klinice w Warszawie, co dwadzieścia lat temu w Polsce nie było tak popularne nawet w świecie gwiazd.
Za każdym razem, gdy rodziłam, pod prywatną kliniką czatowali paparazzi. Moje porody to były wydarzenia ogólnopolskie, jakieś happening. A nie były łatwe. Xaviera rodziłam na przykład ponad 12 godzin. W przypadku Fabki lekarze byli już pewni, że będzie cesarka. Córka była owinięta pępowiną, więc istniało ryzyko, ale na szczęście wszystko się udało cudownie. Reporterzy potem kordonem odwozili nas do domu. Musieliśmy się kamuflować i jak się dało uciekać przed tym. Dlatego moment wyjścia ze szpitala był dla mnie stresujący
- mówiła Marta Wiśniewska w podcaście "Tak mamy!". Wokalistka opowiedziała także o opiekunce Xaviera, przez której obecność widzowie zarzucali celebrytom, że nie zajmują się synem i liczy się dla nich wyłącznie kariera zawodowa.
Rzeczywiście tą Panią Genię nam wyciągali, bo czemu nie, jeśli można wbić szpileczkę. Ale powiem Ci też, jak oglądałam dawno temu kawałek "Jestem jaki jestem", to mówię "rzeczywiście, to było tak pokazane, jakbym ja zapomniała, że mam syna", mówię "No trochę mieli rację, jeśli ludzie widzieli to w taki sposób". Ale nie powiem, bardzo mocno pomagali mi rodzice, niania, sama bym tego nie udźwignęła. Gdybym musiała i postawiono mnie przed faktem, że zajmuję się w 100% dzieckiem tylko ja, to bym podwinęła rękawy i dałabym radę
- zdradziła Mandaryna