"Dzieci popsuły nasz pierwszy taniec. To sprawiło, że mam do nich wstręt"

Świeżo upieczona żona w rozmowie z eDziecko.pl opowiada o przykrej sytuacji związanej z pierwszym tańcem na weselu. Podkreśla, że był to dla niej jednej z ważniejszych punktów wesela, który zamienił się w prawdziwy koszmar. Wszystko przez energiczne dzieci i niepoważnych rodziców. - Wystarczyło, żeby nieodpowiedzialni rodzice pilnowali swoich dzieci, które wbiegały na środek z telefonami i krzyczały, że chcą zrobić zdjęcie, łapali mnie za sukienkę - zdradza Żaneta.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>

Zobacz wideo Małgorzata Socha o dzieciach. "Największa frajda, gdy słyszą mnie w bajkach"

"Nie oszczędzaliśmy na pierwszym tańcu. Od początku chcielibyśmy, żeby był on idealny i na pokaz"

Ślub i wesele to jeden z najważniejszy dni w życiu, który pozostaje w pamięci do końca naszych lat. Świeżo upieczona żona w rozmowie z eDziecko.pl zdradziła, że przygotowania do wesela rozpoczęła dwa lata wcześniej. Wspomniała, że dość szybko załatwiła wszystkie formalności i usługodawców. Żaneta przyznała, że najdłużej zajęło przygotowanie pierwszego tańca, który, jak się okazuje, był kompletną klapą. Z jej relacji wynika, że najlepiej wcale nie chciałaby o nim wspominać. 

Nie oszczędzaliśmy na pierwszym tańcu. Od początku chcielibyśmy, żeby był on idealny i na pokaz. Marzyłam, żeby to było widowisko wspominane latami

- zaczęła świeżo upieczona żona i wspomniała, ile zapłaciła za pierwszy taniec podczas swojego wesela. Zapewniła, że wcześniej kalkulowała koszty ze swoim narzeczonym i doskonale wiedzieli, ile chcą przeznaczyć na ten szczególny moment na weselu:

Pieniądze nie miały dla nas znaczenia, bo od zawsze marzyliśmy o tej wyjątkowej chwili. Zapłaciliśmy ponad 5 tysięcy złotych. Wiem, że to dużo, ale jedno spotkanie z choreografem kosztowało nas 300 złotych. Pracowaliśmy razem przed pół roku. 

"Wystarczyło, żeby nieodpowiedzialni rodzice nie pilnowali swoich dzieci"

Kiedy zapytaliśmy ją, o relacje gości i o to, czy wszystko poszło zgodnie z planem, to mina Żanety ewidentnie zrzedła.

Nie. Nic nie poszło zgodnie z planem. Układ mieliśmy wyuczony co do każdej sekundy. Ćwiczyliśmy godzinami. Wystarczyło, żeby nieodpowiedzialni rodzice pilnowali swoich dzieci, które wbiegali na środek z telefonami i krzyczeli, że chcą zrobić zdjęcie, łapali mnie za sukienkę. Robiliśmy wszystko, żeby ich nie uderzyć. Nie mieliśmy nawet jednego podnoszenia. Masakra

- wspomina i dodaje, że choć na początku zamknęła się w sobie i nie chciała nikomu o tym mówić, to teraz szczerze opowiada o sytuacji, która po dzień dzisiejszy budzi w niej ogromne emocje:

Nie boję się tego powiedzieć otwarcie. Dzieci popsuły nasz pierwszy taniec. To sprawiło, że mam do nich wstręt. Z czasem może i się z tego śmieje, ale ta sytuacja kosztowała mnie mnóstwo emocji. Wtedy na weselu, po skończonym tańcu, musiałam wyjść i się przewietrzyć. Wróciłam po dobrej godzinie, a emocje buzują po dzień dzisiejszy

- dodaje na koniec. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.