Na szczególny problem zwróciła w swoich mediach społecznościowych psycholożka Dorota Zawadzka. Opisała sytuacje, w których widzi, jak matki uderzają dzieci, które potykają się i przewracają w miejscach publicznych.
Jeśli jeszcze raz spotkam matkę, która w momencie, gdy jej małe dziecko się potknie i przewróci i często płacze - uderzy je za to, to zrobię jej publicznie drakę. Teraz tylko mówię jej do ucha, że tak NIE WOLNO. Że proszę, by tak nie robiła. Tylko dziś widziałam dwie takie sytuacje. Ludzie, matki, co z wami?
I nie piszcie mi tu żadnych usprawiedliwień, że matka tez ma prawo do nerwów, ze dziecko pewnie robi, co chce, że wyrwałam z kontekstu.
Trudno nie zgodzić się ze słowami Zawadzkiej. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla używania przemocy fizycznej lub psychicznej wobec kogokolwiek, szczególnie wobec bezbronnych najmłodszych. Sytuacje, które opisuje psycholożka, niestety nie są rzadkością. Nie tylko matki nie radzą sobie z wewnętrznymi stanami i odreagowują złość na dzieciach. Ojców podnoszących głos na dzieci w przestrzeni publicznej również słychać jeszcze zbyt często.
Co musi się wydarzyć, zmienić, byśmy jako społeczeństwo wyraźnie postawili granicę i reagowali na wszelką przemoc stosowaną wobec dzieci?