"W centrum Warszawy minęłam dwie dziewczynki. Przeklinały tak, że więdły mi uszy"

Z pokolenia na pokolenie zmieniają się ideały, style wychowania, wartości, perspektywy. Nie warto podejmować pochopnych osądów, a z każdych czasów można wyciągnąć coś dobrego. Nasza czytelniczka zwróciła jednak uwagę na zjawisko, które nie jest chlubą młodej społeczności. Rzecz o wulgaryzmach w ustach (zbyt) młodych ludzi.

Poniżej prezentujemy treść listu.

Nie spodziewałam się usłyszeć tylu wulgaryzmów

Rzecz działa się kilka dni temu, w czasie upałów załatwiałam coś na mieście i przechodziłam w pobliżu ulicy Marszałkowskiej w Warszawie. Przede mną szły dwie młode dziewczyny, dzieci właściwie. Na pierwszy rzut oka mogłam zgadywać, że nie mają więcej niż 14 lat. Na ulicy było tłoczno, więc przez jakiś czas nie miałam możliwości wyprzedzenia dziewczynek. Żałuję, bo nasłuchałam się takich wulgaryzmów, że do dziś nie mogę wyjść ze zdumienia.

Na zdjęciu: Ulica Marszałkowska w Warszawie.Na zdjęciu: Ulica Marszałkowska w Warszawie. Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.pl

Nie będę przytaczać słów, jakie padły. Dość powiedzieć, że dziecko w wieku niespełna 14 lat użyło w jednym zdaniu pięciu wulgarnych słów! Nie wiedziałam, że w ogóle da się połączyć takie sformułowania i nadać im tak wulgarny wydźwięk. Znajoma dziewczyny nie zostawała w tyle. Odpowiedziała tak, że zamiast przecinków używała przekleństw. Litości, skąd te dziewczynki znały takie wiązanki?

Były bardzo schludnie ubrane, na plecach miały markowe plecaki

Nie jestem osobą pełną uprzedzeń, staram się też nie oceniać nikogo pochopnie. Muszę jednak napisać, że dziewczynki nie wyglądały na zaniedbane, czy pochodzące z domów, w których jakość używanego języka jest wątpliwa. Były czyste, pachnące, dobrze ubrane, a na plecach obydwie miały małe plecaki, znanej i drogiej marki. Czy rodzice tych dzieci wiedzą, jakie one w ogóle znają słowa?

Kiedy świat stał się tak dziwaczny? Czy to ze mną jest coś nie tak? Staram się nie brzmieć "staro", ale poważnie, w wieku tych dzieciaków, nie przeszłoby mi przez myśl tak przeklinać. Niepokojące jest dla mnie zjawisko takiego zubożania poprawnej polszczyzny. Skąd takie inspiracje? Mam nadzieję, że nie z domu rodzinnego. Pracuję w mediach, wiem, co można znaleźć na TikToku, znam kilka wersów popularnych wśród nastolatków utworów. Nie uważam, by zmierzało to w dobrą stronę.

Czy ich świat jest prostszy, kiedy pozbawiają się kultury i przyzwoitości językowej? Jak zamierzają funkcjonować, jako dorośli? Czy na spotkaniu służbowym będą rzucać, jak Kamil Durczok, obelgami o stole w nieładzie? Słysząc wciąż w uszach ich połączenia przekleństw, obawiam się, że dziennikarz nie dorasta im w tej kwestii do pięt.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.