Pary młode chcą wesel bez dzieci. "Syn świadkowej zabryzgał mnie rosołem"

Wesele to dla wielu par najważniejsza impreza w życiu. Przygotowania do niej trwają wiele miesięcy, a ślubne fora rozgrzewają dyskusje, jak taktownie zaprosić gości bez dzieci. Choć zabawa tylko dla dorosłych ma wielu zwolenników, nie brakuje głosów krytycznych. "Młodzi mają prawo wyboru, tylko zapominają, że kiedyś oni też będą mieli dzieci i będzie im przykro" - piszą internauci.

Wesela bez dzieci cieszą się coraz większą popularnością wśród par młodych. Narzeczeni często zastanawiają się, w jaki sposób zaprosić tylko dorosłych gości, bez wyrządzania im przykrości i nietaktu.

Z drugiej strony są osoby, które czują się urażone, że nie mogą zabrać na imprezę swoich dzieci lub po prostu nie są w stanie zapewnić im godnej zaufania niani. I choć wesele to zazwyczaj impreza rodzinna, dylemat pominięcia na liście gości najmłodszych uczestników potrafi wywołać poważny kryzys wśród najbliższych. O wesela bez dzieci zapytaliśmy naszych czytelników. 

"To nie jest impreza dla dzieci"

Wielu komentujących wskazywało, że na weselach często serwowany jest alkohol i już ten fakt świadczy o tym, że nie powinno być tam dzieci. "Sama mam dwójkę dzieci. Nie zabieram ich na imprezy na, których jest alkohol, mimo to, że jestem niepijąca" - wskazała jedna z internautek.

"Jestem absolutnym przeciwnikiem imprez alkoholowych w obecności dzieci, gdzie alkohol pije się 'na zdrowie'. To imprezy dla dorosłych, a nie dla maluchów" - dodał kolejny komentujący.

Inni wskazywali, że wesele to impreza pary młodej, która ma prawo zadecydować o liście gości. "21 lat temu też mieliśmy wesele bez dzieci. Zależało nam na tym, żeby goście się bawili, a nie biegali za pociechami. Sami potem mówili, że to było jedno z lepszych wesel. Dla mnie nie ma w tym nic złego" - napisała pani Katarzyna

"Każdy ma prawo organizować taką uroczystość na swoich zasadach. Nikt nie powinien się czuć urażony. Działa to w dwie strony. Młoda para również nie może się poczuć urażona, jeśli ktoś z gości odmówi, bo nie pasują mu zasady uroczystości, w której ma wziąć udział" - napisała pani Karolina. Inny komentujący dodał, że nigdy nie uda się dogodzić wszystkim.

Jeden się obrazi, że go nie zaproszono, drugi, że zaproszono tylko część rodziny i też nie przyjdzie. Młodzi, to wasz dzień i to wy macie czuć się swobodnie i wyjątkowo. Róbcie tak, jak uważacie za słuszne, w szczególności, jeśli finansujecie imprezę z własnej kieszeni. 

Pani Katarzyna zwróciła uwagę, że wesele to impreza, którą planuje się z dużym wyprzedzeniem i zawsze jest czas, żeby znaleźć opiekę do dzieci. "Ja miesiąc po porodzie pojechałam na wesele i dzieci zostały z kochaną sąsiadką" - wyznała.

Pani Wioletta dodała, że po doświadczeniach na własnym weselu jest pełna zrozumienia dla par, które nie chcą maluchów na swojej imprezie. "To oszczędza nerwów. Mnie syn świadkowej zabryzgał rosołem. Nawet nie przeprosiła, bo to tylko dziecko..." - napisała. 

"Dzieci są częścią rodziny"

Wśród komentujących znaleźli się też zwolennicy imprez z dziećmi. "Jestem tradycjonalistką i uważam, że wesela w dzieciństwie, na których spało się gdzieś po kątach są cudownym wspomnieniem. Mieszkaliśmy na wsi. Gdy było wesele, pomagała cała wieś. Mama z gospodyniami a tata przy 'męskich' zajęciach. Ten tydzień przed, kiedy każde z dzieci również pomagało w miarę swoich możliwości w przygotowaniach, dał mi dużo nauki i ogromne poczucie wspólnoty. Samo wesele było ukoronowaniem harówki. Nie wyobrażam sobie, by po kilku czy kilkunastu dniach sprzątania, dekorowania namiotu, historii 'przynieś, podaj, pozamiataj', dzieci miałoby tam zabraknąć. Dziś, gdy patrzę na pokolenia, które biorą śluby, współczuję tego, jacy są wygodniccy, a jak mało społeczni" - napisała jedna z komentujących.

Nie wyobrażam sobie zaprosić np.brata i zastrzec, że ma przyjść bez dziecka .Rozumiem, że ktoś sam podejmie decyzje i przyjedzie bez dzieci, bo ma większą swobodę, ale mam wrażenie, że komentarze piszą ludzie, którzy nie mają dzieci, albo dawno zapomnieli, że je mieli"

- dodała pani Violetta.

Inna komentująca dodała, że skoro wesele to tylko dzień młodych, to nie ma potrzeby organizowania dużych imprez. "Niech idą sami do urzędu, podpiszą kontrakt i pozamiatane" - napisała.

Metodę pogodzenia dwóch przeciwstawnych zdań przedstawił pan Tomasz. "A wystarczyło zatrudnić animatorki i tak "odseparować" dzieci od dorosłych. Nikt by się nie pogniewał i nie byłoby niepotrzebnych problemów" - napisał. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.