Julia Pastrana - najsłynniejszy przypadek z syndromem wilkołaka. Niedawno grupa dzieci też się z nim zmagała

Julia Pastrana przez wieki uznawana była za najbrzydszą kobietę świata. Mówiono o niej, że jest dzieckiem człowieka i małpy. Pokazywano ją na wystawach i w cyrku. Kobieta przez całe życie zmagała się z syndromem wilkołaka. Niedawno grupa hiszpańskich dzieci borykała się podobnym problemem po wypiciu syropu z minoksydylem.

Syndrom wilkołaka (hipertrichoza) to genetyczne schorzenie charakteryzujące się nadmiernym owłosieniem ciała. Po raz pierwszy opisane zostało przez lekarza Ullisesa Aldrovandi'ego w 1642 roku w publikacji Monstrorum historia. W historii odnotowano niewiele przypadków tej choroby, a najsłynniejszy z nich dotyczył Julii Pastrany. Historia jej życia, a raczej tego, co działo się po jej śmierci, jest jednak mroczna. 

Zobacz wideo Żółtaczka - jakie są jej rodzaje?

Więcej informacji na temat chorób znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Julia Pastrana zmagała się z syndromem wilkołaka. Jej widok wzbudzał zainteresowanie

Jak niegdyś Pepita zawracała głowy wielbicielom swoim, tak teraz Julija Pastrana wzbudza podziw w głównych miastach, lecz nie tylko śpiewem i tańcem, ale raczej swoją szczególną potworną postacią. Ciało jej jest koloru żółtawo-brunatnego i jest całe gęstym włosiem obrosłe. Kibić, ramiona, ręce i w ogóle wszystkie części są wprawdzie najregularniejsze i zgrabne, iż w ubraniu przyzwoitem wydaje się wdzięczną i powabną: lecz za to jej głowa jest największą osobliwością. Dla głowy tej nazywano ją w Ameryce 'nicopisalną', bo też rzeczywiście nie można dać o niej zupełnego wyobrażenia. Czaszka zamiast cienką skórą, pokryta jest tłustem grubem mięsem, z którego wyrastają nadzwyczaj bujne i gładkie włosy czarne. Czoło niskie i pochyłe, oczy regularne. Nos szeroki i spłaszczony, miękki, zdaje się nie mieć chrząstek i da się na obie strony przekładać. Szczęki sterczą na przód jak u orangutana, grube, iż ich wargi przykryć nie mogą. Cała gęba jest nadzwyczaj brzydka, tak iż patrząc na nią, nie podobna uchronić się od mdłości. Co jednak naprzód wpada w oczy, to jest zarost jej twarzy jak u mężczyzn

- tak Julię Pastranę opisała gazeta "Gwiazdka Cieszyńska: pismo naukowe i zabawne" w artykule z 1858 roku. Gdzie kobieta się nie pojawiła, tam wzbudzała ogromne zainteresowanie. Pojawiała się na wystawach i w cyrku. Gapie nie mogli oderwać od niej wzroku, a sama Pastrana dostawała wiele propozycji matrymonialnych. 

Julia Pastrana to najsłynniejszy przypadek osoby dotkniętej syndromem wilkołaka

Kobieta przyszła na świat w 1834 roku w Meksyku. Porzucona przez matkę, oddana została do sierocińca w Culiacan. Po kilkunastu latach stała się atrakcją wędrownych pokazów w USA. Jej osobliwy wygląd sprawiał, że wiele osób chciało ją podziwiać. Obfite owłosienie ciała, przerośnięte dziąsła, duży nos i szerokie usta przyczyniły się do tego, że przez ówczesnych nazywana była córką człowieka i małpy. Niedługo potem została wykupiona przez Theodora Lenta, który pokazał ją europejskim widzom.

Zagrała też w sztuce "Mleczarz uleczony", opowieści o zakochanym w pewnej kobiecie mleczarzu. Panna zakrywała twarz welonem, a młodzieniec pragnął ją ujrzeć. Przedstawienie kończyło się w momencie, gdy kobieta pokazywała twarz, a uczucia mleczarza uleciały.

Julia Pastrana miała łagodną osobowość. Uwielbiała się uczyć, biegle władała trzema językami. Miała wiele pasji, wśród nich szycie i podróżowanie. Ciągle podkreślała, że jest szczęśliwa i nie interesuje jej bogactwo. W 1857 roku wyszła za Theodore Lent'a, a po trzech latach urodziła mu syna. Chłopiec odziedziczył chorobę matki i zmarł po trzech dniach. Julia dołączyła do niego pięć dni później.

Czy to koniec historii kobiety z syndromem wilkołaka? Nic bardziej mylnego! Theodor Lent nie zamierzał rezygnować z bogactwa, jakie zdobył dzięki swej żonie. Postanowił zmumifikować ciała Julii Pastrany oraz ich syna. Poprosił o pomoc profesora z Uniwersytetu Moskiewskiego. Lent pokazywał swoje "eksponaty" w przeszklonych gablotach. Po jego śmierci ciała przechodziły z rąk do rąk. Mumie zostały pochowane dopiero w 2013 roku na cmentarzu w Sinaloa de Leyva. 

Hiszpania. Zespół wilkołaka dotknął dzieci, które spożyły syrop z minoksydylem

W 2019 roku świat obiegła informacja o tym, że dwadzieścioro dzieci zaczęło zmagać się z syndromem wilkołaka. Winę za to ponosiła firma farmaceutyczna, która na rynek wypuściła syrop na problemy trawienne. W specyfiku nie znajdował się omeprazol (stosowany w przypadku refluksu), a lek na porost włosów (minoksydyl). W pewnym momencie po spożyciu syropu, ciała dzieci zaczęło porastać bujne owłosienie. Objawy miały ustąpić po kilku tygodniach od odstawienia syropu. Niestety, tak się nie stało. Rodzice niektórych dzieci postanowili zawalczyć o odszkodowanie od firmy farmaceutycznej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.