W warszawskim parku, w fontannie brodził dwulatek. Dołączył do niego bezdomny. Czy to otworzy oczy rodzicom? [List]

Na zewnątrz panują wysokie temperatury. To dobra rzecz. Jest lato, korzystamy z niego. Pomimo jednak wielu dostępnych metod, wciąż wybieramy niewłaściwe zachowania, by schłodzić się w upał. Wciąż wielu z nas nie rozumie, że fontanny miejskie nie są basenem. Dla nikogo.

Napisała do nas czytelniczka, która była świadkiem szczególnie nieprzyjemniej sytuacji z udziałem dzieci. Nie wydarzyło się nic złego, ale ryzyko istniało. I istnieje zawsze, kiedy decydujemy się na niewłaściwe korzystanie z obiektów, które są stworzone do zupełnie innych celów. Tak, jak w przypadku tych warszawskich fontann.

Park na Powiślu

Był upalny dzień, jeden z tych, w których człowiek sięga po wszystkie możliwe środki, by się schłodzić. Spacerowałam z córką po warszawskim Powiślu, zjadłyśmy lody w kameralnej kawiarni, przed słońcem chroniłyśmy się w cieniu drzew.

Przechodząc przez park, minęłyśmy kilka przepięknych fontann. Córka zatrzymała się przy jednej z nich, oparła o murek i próbowała dosięgnąć wody zebraną wcześniej gałązką. W tej samej fontannie brodził mały chłopczyk, może dwuletni. Obok na ławce siedziała mama, patrzyła na niego i czule się uśmiechała. Obrazek byłby naprawdę miły, gdyby nie dwie kwestie:

Woda w fontannach miejskich nie jest bezpieczna dla dzieci, ani dla dorosłych. Przeznaczeniem fontann nie jest kąpiel, wchodzenie do nich, nawet, a może szczególnie przez dzieci. Głośno mówi się o tym, że woda w fontannach nie jest tak czysta, by była dość bezpieczna. Jej skład i czystość są badane okazjonalnie przez odpowiednie służby. Powiedzmy sobie wprost: fontanna jest obiektem architektonicznym, dekoracyjnym. Nie jest basenem ani kąpieliskiem.

Na zdjęciu: Chłopiec przy fontannie.Na zdjęciu: Chłopiec przy fontannie. Fot. Sophie Dale/ Unsplash.com

Nie skomentowałam w tamtym momencie zachowania matki chłopca i jej przyzwolenia na kąpiel dziecka. Czuję, że to jej odpowiedzialność, a dziecku teoretycznie nie działa się krzywda. Sytuacja stała się wyjątkowo nieprzyjemna, kiedy w podobny sposób postanowił się schłodzić przechodzeń.

Zdjął koszulę, buty i wszedł do fontanny

Dość powiedzieć, że mężczyzna był zaniedbany. Jego wygląd i zapach wskazywały na mieszkanie na ulicy. Wyraźnie czuć było również od niego woń alkoholu. Mężczyzna zdjął koszulę, buty i wszedł do fontanny, w której wciąż był chłopiec. Obserwowałam to z bezpiecznej odległości, po tym jak mężczyzna podszedł do fontanny i zaczął mówić coś w moją stronę i rozpinać koszulę. Wzięłam delikatnie córkę za rękę i oddaliłam się sprawnie. Nie pozwolę na to, by była świadkiem nieprzyjemnej dla niej sceny. Nie wiem, jak długo dziecko bawiło się w fontannie z nietrzeźwym mężczyzna, pozostaję mi mieć nadzieję, że matka zareagowała odpowiednio szybko.

Czy chłopiec i mężczyzna w ogóle powinni się w tej fontannie znaleźć? Nie. O ile nie mamy żadnego wpływu na zachowanie dorosłego mężczyzny, który życie spędza na ulicy, o tyle jako matki możemy uchronić nasze dzieci przed dzieleniem z nimi zarazków i bakterii w tym samym zbiorniku wodnym. Do którego nigdy nie powinny wchodzić, tak czy inaczej.

Tylko od nas dorosłych zależy, w jakim stopniu bezpieczne będą nasze dzieci. Jest mnóstwo innych metod, by zapewnić im beztroskę, zabawę, swobodę. A przy tym nie narażać ich na problemy zdrowotne i nieprzyjemne incydenty, takie jak ten z Powiślańskiego parku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.