Tych 5 rzeczy nigdy nie mów dziecku. Rozzłościsz je i sprawisz mu wielką przykrość

Poniższe zwroty słyszeliśmy w dzieciństwie od swoich rodziców i dziadków, a teraz używamy ich w komunikacji z własnymi dziećmi. Nie warto. Chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy, to truizmy, które pozostawiają dziecko w poczuciu, że nie jest dla nas ważne.

Więcej tematów związanych z rodzicielstwem na stronie Gazeta.pl

Gdy byliśmy mali, często w określonych sytuacjach słyszeliśmy od rodziców rzeczy, które nas złościły. Była w nas niezgoda na to, co do nas mówią, złościliśmy się, chociaż nie rozumieliśmy dlaczego. Słyszeliśmy słowa, na które nie bardzo wiedzieliśmy, jak racjonalnie odpowiedzieć. Potem gdy byliśmy starsi i nam się to przypominało, obiecywaliśmy sobie, że do swoich dzieci nigdy nie będziemy tak mówić. Mimo to czasem mówimy. A nasze dzieci, podobnie jak my kiedyś - złoszczą się. Oto pięć zdań, których nie chce słyszeć żadna pociecha. 

Pedagog wyjaśnia

"Moim zdaniem rodzice bardzo często używają poniższych zdań z lenistwa lub mechanicznie, ponieważ ich babcie lub rodzice tak się do nich zwracali. Nie zastanawiają się nad konsekwencją nadużywania tego typu zwrotów. Wszystkie wymienione sformułowania są lekceważące i w jakiś sposób zaprzeczają uczuciom dziecka. Częste zaprzeczanie emocjom i niezwracanie na nie uwagi może prowadzić do częstych kłótni, zablokowania drogi komunikacji między rodzicem a dzieckiem, będzie wywoływać u dziecka poczucie braku akceptacji, niezrozumienia i spowoduje brak zaufania do rodziców" - wyjaśnia Magdalena Wancerz, pedagog, terapeutka integracji sensorycznej z warszawskiej poradni Kluczyk.

"Zrozumiesz jak dorośniesz"

Takie zdanie wypowiedziane do dziecka to zdaniem pedagoga wyraz lekceważenia jego uczuć tu i teraz, sygnał, że emocje dziecka zostały odrzucone w tym ważnym i trudnym dla niego momencie.

Dzieci mają prawo nie rozumieć wielu rzeczy i rolą dorosłych jest nakierowanie ich na dobry trop. W mojej opinii takie zdanie wywołuje u dziecka frustrację, poczucie niezrozumienia i braku akceptacji ze strony rodzica. Zamyka furtkę do rozwiązania problemu, może wywołać kłótnie. Dziecko nie jest w stanie wyobrazić sobie co go czeka jako dorosły, jest tu i teraz. Potrzebuje zrozumieć teraźniejszość, a nie przyszłość

- uważa pedagog.

Zobacz wideo Co do zasady dziecko rodzi się zdrowe. Rodziców czeka jednak dużo stresów związanych ze stanami adaptacyjnymi noworodka

"Nie obchodzą mnie wszyscy, ty nie jesteś wszyscy"

Dzieci zwykle słyszą to zdanie w dwóch sytuacjach: gdy rodzic im czegoś odmawia lub gdy pociecha wyjaśnia, że "wszyscy dostali ze sprawdzianu złe oceny".

W pierwszym przypadku dziecko może poczuć, że jest inne lub inaczej traktowane. Może poczuć również, że jego uczucia zostały odsunięte na drugi plan i pozostało bez możliwości rozwiązania problemu. W konsekwencji, takie częste lekceważenie emocji i uczuć dziecka może prowadzić u niego do poczucia niezrozumienia, odrzucenia i zaowocuje brakiem zaufania do najbliższych. W drugim przypadku jest oznaką lekceważenia, daje dziecku poczucie, że nie słuchamy przekazywanych przez nie komunikatów i argumentacji

- wyjaśnia pedagog.

 "To się rozbierz i popilnuj ubrania"

To jedno z najbardziej irytujących zdań, jakie dzieci słyszą od dorosłych. Może prowadzić do frustracji, gniewu i złości. Część dzieci z początku może zinterpretować to zdanie na poważnie i wykonać "prośbę" rodzica, inne odbiorą je jako żart.

Nadużywanie tego zdania także może dawać dziecku poczucie, że nie jesteśmy nim zainteresowani. Jest informacją, że nie mamy ochoty go zabawiać. Zwrot ten jest drogą na skróty, powielaniem modelu wychowania babci/dziadka, komunikatem: chcę cię teraz zlekceważyć, nie mam ochoty pomagać ci w rozwiązaniu Twojego problemu. Dziecko informując nas, że się nudzi, chce zazwyczaj zwrócić na siebie naszą uwagę. Można mu powiedzieć, że nuda nie jest zła na wiele innych sposobów, niekoniecznie w ten

- uczula Magdalena Wancerz.

"Ustąp, bo jesteś starszy"

Takie polecenie lub prośbę zazwyczaj słyszy starsze rodzeństwo, gdy młodsze np. chce się pobawić tą samą zabawką lub usiąść na miejscu, na którym siedzi brat lub siostra. 

Taka prośba może dawać dziecku syngal, że nie ma ono już "prawa" do bycia dzieckiem, że rodzice oczekują od niego, żeby stał się "małym dorosłym". Jego uczucia zostają zlekceważone, pozostaje z poczuciem, że są nieważne. A przecież to też dziecko, co z tego, że urodziło się odrobinę wcześniej?

- twierdzi pedagog.

"Dziewczynki się tak nie zachowują"

To zdanie, które często słyszały (i niestety wciąż słyszą) kilkuletnie dziewczynki.

Pozostawia dziecko w poczuciu niezrozumienia sytuacji, pokazuje, że może być gorsze od innych

- uważa Magdalena Wancerz. Poza tym mówiąc do dziecka w ten sposób (niezależnie od tego, czy jest to dziewczynka, do której bezpośrednio skierowany jest komunikat, czy chłopiec, który słyszy, że tak się do dziewczynki zwraca dorosła osoba) uczymy dzieci etykietowania dziewczynek. W sytuacji, w której chcemy zwrócić córce uwagę, zdecydowanie lepiej powiedzieć: Nie podoba mi się twoje zachowanie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.