Więcej tematów związanych z rodzicielstwem na stronie Gazeta.pl
Gdy widzimy na ulicy niepokojącą sytuację z udziałem dziecka, w pierwszym odruchu większość z nas chce zareagować. Potem jednak myślimy, że nie znamy kontekstu całej sytuacji i się wycofujemy, uważnie obserwując rozwój wypadków. Czasami dziecko, które wygląda, jakby działa mu się krzywda, może np. borykać się z jakimiś zaburzeniami, a reakcja rodzica lub jej brak jest określoną strategią. W niektórych przypadkach wtrącanie się potrafi tylko pogorszyć sytuację. Okazuje się jednak, że nawet w przypadkach, gdy nie ma wątpliwości, że to zachowanie rodzica jest nieodpowiednie i krzywdzące, przypadkowi świadkowie nie reagują.
Na TikToku na koncie m0cha00 pojawiło się nagranie, które jest wynikiem eksperymentu pewnego mężczyzny. Postanowił sprawdzić jak zachowają się przypadkowi przychodnie na znęcanie się nad dzieckiem. Włożył do wózka lalkę, postarał się o głośnik, z którego dobiegał płacz malucha. Swoje nagranie opatrzył komentarzem: "Bicie dziecka w miejscu publicznym. Dziecko nie jest prawdziwe."
Mężczyzna przechadzał się ulicą krzycząc na "płaczące dziecko", potrząsał wózkiem, używał wulgarnego języka, bił dziecko i demonstrował swoje zdenerwowanie. Nie sposób było nie zwrócić uwagę przechodząc obok niego, jednak osoby, które były świadkiem jego zachowania nie reagowały. Patrzyły przestraszone, zdezorientowane, zdegustowane. W trakcie nagrania jego bohater powiedział:
Nikt nie wezwał policji, nikt mi nie dał w twarz.
Przechodnie zainteresowali się całą sytuacją, dopiero gdy mężczyzna zrzucił wózek "z dzieckiem" ze schodów. Nagranie zostało odtworzone niemal 2,5 mln razy.
Internauci pisali:
Dlaczego ludzie nie robili nic, żeby go powstrzymać?
Nikt nic nie robi. Ja wezwałbym policję