Kobieta po skończonym dniu pracy, około godziny 17:00 poszła odebrać półtorarocznego syna ze żłobka. Tam dowiedziała się, że tego dnia w ogóle go do placówki nie przywiozła. Dopiero po powrocie do samochodu zorientowała się, że na tylnym siedzeniu przez cały dzień pozostawało jej dziecko.
Wezwane zostały służby, które przeprowadziły reanimację dziecka. Nie udało się go uratować. Rodzina została objęta opieką psychologiczną. Wszczęto również śledztwo w sprawie pod nadzorem prokuratury.
Każdego roku, kiedy temperatury na zewnątrz wzrastają, pojawia się ryzyko tragicznych śmierci dzieci w rozgrzanych samochodach. Kilka dni pisałyśmy o 39-letnim mężczyźnie, który zostawił śpiącą córeczkę w aucie, a sam poszedł na zakupy. Płacz dziecka usłyszała ekspedientka.
Ile jeszcze niepotrzebnych śmierci będziemy świadkami, by komunikat o tym, by pod żadnym pozorem nie pozostawiać dzieci samych w samochodach, stał się wyraźny i dosadny?
Jak powinny reagować osoby, które widzą dziecko lub zwierzę pozostawione w samochodzie?
Upewnij się, czy w pobliżu nie ma kierowcy.
Sprawdź, czy drzwi są otwarte. Jeżeli nie przyniesie to efektu, natychmiast powiadom odpowiednie służby, dzwoniąc pod numer alarmowy 112.
Pozostań na miejscu i obserwuj sytuację.
Pamiętaj, że w takiej sytuacji wybicie szyby w samochodzie, by uwolnić dziecko lub zwierzę ze śmiertelnej pułapki, nie pociąga za sobą odpowiedzialności za zniszczenie mienia
- przekazała Gazecie.pl rzeczniczka policji w Rybniku asp. Bogusława Kobeszko.