Więcej tematów związanych z rodzicielstwem na stronie Gazeta.pl
Inflacja szaleje, więc wszystko siłą rzeczy drożeje. W maju tego roku inflacja była o niemal 14 procent większa niż w tym czasie w roku ubiegłym. Odczuwamy to na każdym kroku: w czasie zakupów, na rodzinnych wyjazdach, czy wizytach w restauracjach. Wiele rodzin rezygnuje z wyjazdów, inne muszą na rodzinnych weekendach poza domem zaciskać pasa.
Jedna z naszych czytelniczek z Opola (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) pokazała rachunek, jaki otrzymała za obiad dla swojej trzyosobowej rodziny w jednej z restauracji w okolicy Kędzierzyna Koźle. Spędzała czerwcowy długi weekend nad wodą z rodziną i wiedziała, że będzie to spory wydatek. Za nocleg w agroturystyce zapłaciła więcej, niż się spodziewała, koszt benzyny był także spory, jednak to ceny jedzenia okazały się dla niej najbardziej zaskakujące.
Nasza czytelniczka i jej młodsza córka zamówiły zupę-krem z dyni, danie otrzymały z dodatkiem dwóch czosnkowych grzanek. Starsza córka wybrała zestaw: dorsz, ziemniaki i bukiet surówek, a mąż: schabowego z ziemniakami i surówkami, do tego sok pomarańczowy. Kiedy przyszło do płacenia rachunku, rodzina mocno się zdziwiła.
Wiem ile teraz wszystko kosztuje, byliśmy przygotowani na wydatek rzędu 120-150 zł. Kiedy zobaczyliśmy, że za wszystko zapłaciliśmy mniej niż 90 zł, nie wiedzieliśmy, czy śmiać się, czy płakać.
- napisała czytelniczka eDziecka.
Śmiać się, bo, starczyło na deser, a płakać, bo takich cen już raczej nigdzie indziej nie uświadczymy
- dodała. Zapewniła, że wszyscy się najedli, jedzenie było smaczne i świeże, obsługa bardzo miła.
Córka nawet nie dojadła zupy. Dostała ją w wielkiej misce, dla dwóch by starczyło
- zakończyła swoją wiadomość mama dziewczynek.