Niebieski stwór z okrutnym uśmiechem to postać z gry Poppy Playtime. Gracz wciela się w niej w byłego pracownika zamkniętej fabryki zabawek. Celem gry jest rozwiązanie zagadek i ucieczka przed łaknącymi zemsty zabawkami. Jedną z nich jest właśnie Huggy Wuggy - przytula po to, by zabić.
Poniżej możecie obejrzeć zwiastun pierwszej części gry Poppy Playtime.
Powyższy opis powinien wystarczyć, by wyjaśnić kontrowersje wokół maskotki w rękach dzieci. Pójdźmy jednak dalej, jedna z placówek zamieściła na swoim profilu obszerny, wartościowy wpis o szkodliwości tego typu rozrywek, gier, jej wszelkich symboli. W manifeście czytamy:
Huggy Wuggy jest grą na podstawie której powstało w internecie wiele agresywnych, przerażających treści. Państwa dzieci mogą trafić na nie bez żadnych trudności na ogólnodostępnym serwisie YouTube. Podobnie jak na kolejne wersje brutalnego serialu SQUID GAME z udziałem jednorożców, czy nawet świnki Peppy… W którym postacie giną w brutalny sposób po przegranej w dziecięcej grze. A to tylko dwa najmodniejsze tytuły ostatnimi czasy w oceanie niewłaściwych treści w internecie.
I dalej:
Dzieci w wieku przedszkolnym absolutnie nie są na nie gotowe. Rozwijające się układy nerwowe, wciąż raczkująca teoria umysłu, początki rozumienia emocji, kształtowanie wrażliwości, empatii, wciąż zbyt niska umiejętność kontroli emocji i samoregulacji, postępująca nauka norm i zasad społecznych, w przypadku młodszych przedszkolaków nie odróżnianie jeszcze w pełni fikcji od świata realnego kontra normalizowanie brutalności, upowszechnianie przemocy, wzbudzanie strachu.
Niepokój podzieliły inne placówki w całej Polsce, podobne komunikaty opublikowały m.in. przedszkola z Krakowa i Łodzi.
Zwiastun powyżej mnie przeraża. Maskotka jest okropna, bez znajomości kontekstu można poczuć, że jest symbolem brutalności. Wkurza mnie świat, w którym tego typu kontent agresywny, przerażający jest dostępny dla każdego. Jest dostępny bez żadnych ograniczeń systemowych. Cała odpowiedzialność jest w naszych, rodziców rękach.
Jesteśmy zmuszeni kontrolować treści, które docierają do dzieci, szczególnie tych najmłodszych. Nie zmienimy świata, nie zmienimy mediów, nie wpłyniemy na producentów gier (chociaż bardzo byśmy chcieli), jedyne co możemy zrobić to mieć świadomość zagrożeń i ich unikać.
Pod postem przedszkola niestety pojawiło się gros komentarzy ze zdjęciami dzieci z maskotkami w objęciach... Rodzice nie widzą zagrożenia lub nie chcą go zrozumieć.
Nie pomoże w tym brak świadomości osób z szerokimi zasięgami w mediach społecznościowych. Matka dwójki chłopców, blogerka Marta Lech-Maciejewska, znana jako SuperStyler opublikowała kilkanaście godzin temu obrazek z wakacji, na którym jej dzieci pozują z maskotkami.
Maskotka, jak się okazuje, nie jest symbolem zabijania, tylko "klasyczną pamiątką z Teneryfy". Odpowiadając na potencjalne zarzuty blogerka, której kontent niemal w połowie jest parentingowy, odpowiedziała:
Mój kanał jest skierowany do osób dorosłych, nie do dzieci