Więcej tematów związanych z rodzicielstwem na stronie Gazeta.pl
Niedawno pisaliśmy o problemie przepełnionych SOR-ów. Lekarze Federacji Porozumienie Zielonogórskie wystosowali apel, w którym zwrócili się do pacjentów z prośbą, żeby nie przyjeżdżali na SOR bez bardzo ważnego powodu. "Specjaliści szacują, że zaledwie 30 proc. pacjentów, którzy trafiają na SOR, potrzebują natychmiastowej pomocy. Reszta w ogóle nie powinna się tam znaleźć. W przypadku dzieci nieuzasadnionych wizyt na SOR jest jeszcze więcej – nawet 40 proc. A to powoduje, że ci, którzy wymagają natychmiastowej pomocy, czekają w kolejkach" - napisali w apelu. Spytaliśmy naszych czytelników, jakie mają doświadczenia z SOR-ami. Część z nich przyznała, że wizyta tam zawsze wiązała się dla nich z koniecznością kilkugodzinnego oczekiwania na przyjęcie przez lekarza.
W nawiązaniu do tego tematu napisał do nasz pan Dariusz, tata trzyletniego Tymka z Warszawy (nazwisko do wiadomości redakcji). Mężczyzna kilka dni temu, późnym wieczorem w sobotę, zabrał dziecko na SOR, bo się przewróciło i rozcięło wargę. Rozcięcie było bardzo głębokie, nie można było zatamować krwawienia, dziecko zębami zahaczało o ranę i pogarszało sytuację. Pan Dariusz podejrzewał, że konieczne będzie zszycie rany. W końcu pojechał więc do najbliższego szpitala dziecięcego.
Liczyłem się z tym, że będziemy musieli czekać, bo uraz nie wydawał się poważny, ale po tym, co zobaczyłem w poczekalni, nic mnie już nie zdziwi. Była tam mama z kilkumiesięczną dziewczynką z wysypką pod kolanami, rodzice z kilkuletnim chłopcem, który "chyba skręcił kostkę", kolejni z kilkulatkiem, którego bolał brzuch, bo się przejadł na komunii u kuzynki
- napisał.
Mam wrażenie, że im przypadek był mniej poważny, tym rodzice dzieci byli bardziej aroganccy i z pretensjami
- dodał. W międzyczasie przywieziono dziecko, które spadło z tarasu i poważnie uszkodziło sobie bark i chłopczyka, który miał trudności z oddychaniem i tracił przytomność - relacjonował pan Dariusz.
Nasz czytelnik napisał, że ostatecznie spędzili z dzieckiem w szpitalu nieco ponad godzinę, wyszli z założonymi malcowi kilkoma szwami na wardze.
Rodzice, na miłość boską, miejcie trochę wyobraźni. SOR to ostateczność, nie można tam jeździć z każdą pierdołą i oczekiwać natychmiastowego przyjęcia. To miejsce, gdzie ratuje się życie. Sami sobie robicie te kolejki, a potem macie pretensje, że musicie w nich czekać
- zakończył swoją wiadomość pan Dariusz.
Edziecko.pl. jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj: wiadomości.gazeta.pl i tu: edziecko.pl/ukraina.