Więcej tematów związanych z rodzicielstwem na stronie Gazeta.pl
Nasi czytelnicy często piszą do nas, żeby podzielić się swoją frustracją związaną z wysokimi cenami w sklepach, restauracjach, ogromnymi wydatkami, jakie ponoszą na wakacyjnych wyjazdach z dziećmi. Na dowód przesyłają paragony. Tym razem napisała do nas mama trzyletniego chłopczyka, która niedawno zabrała syna do fryzjera.
Pani Daria z Warszawy (nazwisko do wiadomości redakcji) przesłała do nas zdjęcie paragonu, jaki otrzymała przy płaceniu za strzyżenie swojego synka.
Kiedyś chodziłam do fikuśnych salonów dla dzieci, gdzie fotele fryzjerskie miały kształt samochodzików, a nad nimi wisiały ekrany z wyświetlanymi filmami animowanymi. Do tego zabawki, bańki mydlane, lizaki i 50 zł na rachunku
- napisała. Tym razem zabrała synka do osiedlowego fryzjera i mocno się zdziwiła, gdy przyszło do płacenia. Za strzyżenie dziecka zapłaciła 20 zł.
Wysyłam ten paragon na dowód, że na strzyżenie dziecka wcale nie trzeba wydawać majątku. Rozbawiło mnie to, że wcześniej niepotrzebnie wydawałam więcej
- napisała.
Pani Daria napisała też, że jej dziecko nie należy do tych najspokojniejszych i nie przepada za strzyżeniem. Fryzjerka musiała się napracować, żeby zapanować nad malcem i ostrzyc mu włosy, cała "operacja" trwała ponad pół godziny
Wystarczył telefon z "Psim Patrolem" i 30 zł zostało w kieszeni.
- zakończyła swoją wiadomość.
Edziecko.pl. jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj: wiadomości.gazeta.pl i tu: edziecko.pl/ukraina.