Więcej historii z życia mam przeczytasz na Gazeta.pl.
Lingua Marina ze Stanów Zjednoczonych czekała kilka godzin od momentu pierwszego skurczu, żeby udać się do szpitala. Kobieta chciała mieć pewność, że zaczął się poród. Kiedy w końcu dotarła na miejsce, natychmiast rozpoczęła się akcja porodowa.
Miałam już ośmiocentymetrowe rozwarcie. Skierowano nas prosto na porodówkę. To był mój drugi poród, więc poszło bardzo szybko
- relacjonowała.
Poród przebiegł bez komplikacji i jak określiła to młoda mama: "szybko i gładko". Po 20 minutach była już z dzieckiem w swojej prywatnej sali.
Mieliśmy swoją łazienkę. Mój mąż mógł ze mną zostać i oboje mogliśmy korzystać z nielimitowanych posiłków
- podkreśliła.
W następnej części nagrania poinformowała, że poprosiła o wypisanie do domu już następnego dnia. Podzieliła się też rachunkiem, jaki otrzymała ze szpitala. Okazało się, że jej poród wyceniono na 36 tys. dolarów, czyli ponad 160 tys. zł.
Miałam ubezpieczenie, więc musiałam zapłacić tylko 2 tys. dolarów, ale to wciąż 36 tys. za poród naturalny i jedną noc w szpitalu....
- mówiła z niedowierzaniem. W Polsce koszt porodu waha się od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.