Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Weronika Marczuk ponad dwa lata temu powitała na świecie swoje pierwsze dziecko. Aktorka zanim urodziła córeczkę Annę, straciła bliźniaczą ciążę.
Weronika Marczuk w najnowszej rozmowie z portalem Jastrząb Post otworzyła się na temat wojny w Ukrainie. Producentka filmowa zapewniła, że jest szczęśliwa, że udało jej się urodzić dziecko jeszcze przed pandemią i napiętą sytuacją w ojczystym kraju.
Powinnam być wdzięczna dodatkowo tym siłom, które pomogły mi mieć dziecko, ponieważ uważam, że Ania pojawiła się w najważniejszym momencie w moim życiu. Dlatego, że i pandemia i teraz wojna, to jest coś, czego w życiu bym nie przewidziała i nigdy tego wcześniej nie przeżywałam takich strasznych rzeczy. Nie wiem, jakbym się czuła, gdybym była samotna, walcząca o dziecko. Wyobrażam sobie, jak jest dzisiaj tym, którzy z tym problemem się zmagają. Ja na szczęście zdążyłam Anię urodzić przed tymi zmianami i problemami światowymi
- przyznała Marczuk i dodała, że ta myśl pozwala jej przetrwać, kiedy pojawią się chwile słabości:
Staram się wszystkie trudniejsze rzeczy załatwiać poza domem. A jak wracam, to mam dla kogo się uśmiechać i dla kogo żyć.
Marczuk zdradziła, że miewała momenty zwątpienia i zawahania, kiedy starała się o dziecko. Przyznała, że towarzyszyło jej uczucie żalu, bólu i przykrości. Mimo to, wiedziała, że się nie podda i spełni swoje macierzyńskie marzenie.
Nie miałam zwątpienia w to, że będę próbować, ale w to, czy się uda to za każdym razem. To nie ma tak, że ich nie ma. Tylko pytanie, ile razy wstaniemy z tych kolan. Oczywiście, trzeba liczyć siły na zamiary.
Przytoczyła pewną wzruszającą sytuację z udziałem ojca:
Mój tata, który nie doczekał narodzin Ani, on bardzo mnie namawiał, żebym nie próbowała. Nie mógł na mnie patrzeć. Powiedział - "Ja już wolę nie doczekać wnuków, niż patrzeć, że ci się coś stanie". Ale wierzę w to, że tak jak powiedział – jeśli odejdę to ja Ci to dziecko załatwię i wymodlę. Wierzę w to, że tak się mogło stać, bo mój tata mnie bardzo kochał.
Weronika Marczuk jest mamą tęczowego dziecka. To pociecha, które przyszła na świat po stracie - po poronieniu, urodzeniu martwego dziecka lub dziecka, które zmarło po porodzie. Skąd ta nazwa? Określenie jest swoistym nawiązaniem do tęczy, która pojawia się zwykle po ulewie, czy burzy i zwiastuje poprawę pogody. W tym przypadku tęcza symbolizuje spokój i szczęście, które odczuwają rodzice. Pojęcie niesie ze sobą duży ładunek emocji. Z jednej strony przyszli rodzice cieszą się z nowo narodzonego dziecka, a z drugiej strony mają w pamięci przykre chwile związane z utratą poprzedniej ciąży. Tęczowe dziecko daje promyk nadziei.
Poronienie to przedwczesne zakończenie ciąży, które następuje wskutek przyczyn naturalnych. Do większości poronień dochodzi w I trymestrze ciąży. Szacuje się, że to aż 80 proc. Już prawie co szósta ciąża kończy się przedwcześnie. W skali roku daje to około 40 tysięcy utraconych ciąż. Do najczęstszych przyczyn poronień, które występują w pierwszym trymestrze ciąży, tak zwane wczesne to:
Najnowsze informacje z Ukrainy po ukraińsku w naszym serwisie ukrayina.pl.
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy sił z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule: