Więcej historii z życia rodzinnego przeczytasz na Gazeta.pl.
Hannah i Nick Batesonowie zostali rodzicami w marcu bieżącego roku. Para pochodząca z Północnej Irlandii w zeszłym roku zgłosiła się do kliniki leczenia niepłodności i już w kolejnym miesiącu od pierwszej próby okazało się, że spodziewają się dziecka. Szczęście rodziców zamieniło się w niepewność i strach, kiedy podczas badania USG w 12 tygodniu ciąży okazało się, że Hananah urodzi bliźnięta syjamskie.
Jak opowiadała Hannah w rozmowie z ITV, para przez wiele lat marzyła o córkach, a droga do rodzicielstwa była trudna i długa.
Miałam nadwagę. Nie mogliśmy zacząć się leczyć, dopóki nie osiągnęłam odpowiedniej wagi. Jak tylko to zrobiłam, zaszłam w ciążę
- opowiadała. Podczas USG w 12 tygodniu ciąży rodzice zauważyli niepokojący obraz. Zapytali, czy ich córeczki są połączone, pielęgniarka zasugerowała, że powinni skonsultować się z lekarzem. Okazało się, że ich podejrzenia były słuszne.
Nigdy nawet nie myślałam o tym, że to może się wydarzyć
- wspomina Hannah.
Bliźnięta syjamskie zachorowały na covid Bateson Conjoined Twins/Facebook
Dziewczynki przyszły na świat w University College Hospital w Londynie. Lekarze poinformowali rodziców, że Annabelle i Isabelle są połączone od klatki piersiowej do miednicy. Mają wspólny pęcherz, jelito i zrośnięte nogi. Co najważniejsze - każda z dziewczynek ma własne serce.
Po porodzie dziewczynki przetransportowano do Great Ormond Street Hospital w Londynie, który uznany jest za najlepsze miejsce w Europie specjalizujące się w rozdzielaniu bliźniąt syjamskich. Tam miała odbyć się operacja. Niestety dziewczynki zachorowały na COVID-19 i dopóki nie wyzdrowieją, operacja nie jest możliwa.
Ich miłość, nadzieja i determinacja dają siłę naszej rodzinie
- podkreśliła