Obowi±zkowe szczepienia dla dzieci z Ukrainy. Ekspert: Wiele osób nie rozró¿nia obowi±zku od przymusu

W Polsce mieszka obecnie niemal 3,2 mln osób z Ukrainy. W¶ród nich s± dzieci, które dziel± szkolne korytarze i podwórka z polskimi uczniami. Okazuje siê, ¿e mo¿e to stanowiæ ¼ród³o problemów zdrowotnych. Powód? Brak szczepieñ zarówno u jednej, jak i u drugiej grupy.

O tym, jak możemy chronić się przed wzrostem zarażeń chorobami zakaźnymi, zwiększyć społeczną świadomość i w efekcie podwyższyć wskaźnik szczepień, rozmawiam z dr hab. n. med. Tomaszem Dzieciątkowskim.

Magdalena Woźniak, eDziecko: Czy istnieje różnica między kalendarzem szczepień w Polsce a w Ukrainie?

Dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski: Owszem, choć ta różnica jest niewielka i nie ona jest głównym źródłem problemu braku szczepień ochronnych wśród dzieci ukraińskich. Prawdziwym problemem jest niskie wyszczepienie dzieci i młodzieży z Ukrainy. Powodów takiego stanu rzeczy jest co najmniej kilka. Po pierwsze-podstawowym problemem jest to, że mieszkańcy krajów położonych na wschodzie nie ufają państwu. Im niższy poziom tego zaufania, tym poziom szczepień jest niższy.

Kolejnym problemem jest często brak dostępności konkretnych szczepionek na terenie Ukrainy. Ukraina nie jest krajem zamożnym, w związku z tym bywały braki w zaopatrzeniu. A jeżeli do tego dołożymy jeszcze tlącą się wojnę toczącą się od siedmiu lat na wschodzie Ukrainy, który obecnie eskalowała, rozumiemy, że ta dostępność szczepionek mogła być ograniczona.

Jakie jest realne ryzyko zakażeń w Polsce przez sytuację z uchodźcami?

Ryzyko istnieje nie tyle przez wzgląd na obecną sytuację z ukraińskimi uchodźcami, ile przez ruchy antyszczepionkowe. Gdyby szczepienia wśród dzieci polskich nie były przez nich bojkotowane, a społeczeństwo byłoby bardziej na ten temat wyedukowane, nie musielibyśmy się obawiać nowych zakażeń.

Nie szukajmy winnych wśród ukraińskich dzieci, działania powinny być raczej skierowane na edukowanie, uświadamianie ich rodzin, naszych ukraińskich przyjaciół. Wyjaśnienie, że szczepienia są bezpieczne, że szczepionki są darmowe, przetestowane-to jest zadanie dla polskiego rządu, samorządy sobie z tym nie radzą.

Po trzech miesiącach pobytu w Polsce brakujące szczepienia wśród ukraińskich dzieci będą obowiązkowe. Czy istnieją jakieś regulacje, które to wyegzekwują?

Kwestia egzekwowania od ukraińskich rodzin szczepień jest skomplikowana. Istnieje już zapis, według którego obowiązek szczepień według polskiego kalendarza będzie obejmował dzieci z Ukrainy po trzech miesiącach pobytu w naszym kraju. To według mnie i wielu innych specjalistów za długo, skłaniamy się raczej ku terminowi miesięcznemu. Natomiast taki zapis formalnie już istnieje i teraz najważniejsze jest to, w jaki sposób będziemy ten obowiązek egzekwować.

Wiele osób nie rozróżnia obowiązku od przymusu. Obowiązek szczepienia jest literą prawną, więc jeżeli się od niego uchylamy, możemy ponieść tego prawne konsekwencje. Natomiast możliwość uchylenia się zawsze istnieje.

W Polsce nie ma przymusu szczepień, on został zniesiony po roku 1939. Taki przymus funkcjonował w II Rzeczypospolitej i dotyczył szczepień przeciwko ospie prawdziwej. Między innymi dzięki niemu udało się nam w 18 lat wyeliminować przypadki ospy czy ograniczyć występowanie tyfusu plamistego oraz cholery. Przy czym w tamtych czasach, kiedy ludzie pamiętali przebieg chorób zakaźnych, tracili bliskich, nikt specjalnie przeciw szczepionkom nie protestował.

Współcześnie szczepionki stały się ofiarą własnego sukcesu. Niewielu z nas zna czy pamięta konsekwencje ciężkiego przebiegu polio lub zmarłych w wyniku przebiegu gruźlicy. Natomiast są to dalej choroby, które są ważne, które mają potencjał epidemiczny, aczkolwiek nie stanowią w tej chwili aż takiego problemu - właśnie dzięki szczepieniom.

W Niemczech wprowadzono przepis, według której dzieci niezaszczepione nie mogą uczęszczać do placówek przedszkolnych, szkolnych. Czy to jest według pana rozwiązanie, które moglibyśmy przenieść na nasz grunt?

To byłoby świetne rozwiązanie, gdybyśmy wzięli pod uwagę, chociażby dzieci polskie. W takim układzie całkowicie bym to poparł, natomiast w przypadku dzieci ukraińskich może to stanowić źródło kolejnych problemów.

Dzieci z Ukrainy, tak czy inaczej, powinny być edukowane, mają wystarczająco dużą traumę i fundowanie im tego typu kolejnych nieprzyjemności, byłoby co najmniej wątpliwe moralnie. Odbieranie im szansy na socjalizację, perspektywy na przyszłość, to nie są łatwe decyzje.

Wiêcej o:
Copyright © Agora SA