"Nie daję mojemu dziecku słodyczy. Teściowa kupuje mu czekoladę przy każdym spotkaniu"

Znacie ten stan, w którym wasze rodzicielskie wybory są prześmiewane lub całkowicie ignorowane? Jedna z nasza czytelniczek napisała do nas o trudnej relacji z teściową. Pomimo próśb, nie tylko nie szanuje jej decyzji dotyczących synka, ale świadomie działa wbrew im.

"Nie zawsze tak było"

Moja relacja z matką męża nie zawsze była trudna, wręcz przeciwnie. Czułam, że jestem szczęściarą, a z teściową fajnie się dogadujemy. Czułam się akceptowana i szanowana, nawiązywałyśmy ciekawą relację. Do czasu, kiedy zostałam matką.

Mój syn pojawił się na świecie dwa lata temu. Staram się racjonalnie podchodzić do jego wychowania, jednak pewne wartości i zasady są dla mnie ważne. Jedna z nich dotyczy diety mojego dziecka. Mając wysoką świadomość, jaki wpływ na rozwijający się organizm ma zdrowe odżywianie, staram się, by mały nie jadł przetworzonych słodyczy. Zna smak słodki, głównie dzięki naturalnym słodzikom, takim jak miód.

Zobacz wideo Wybory żywieniowe gwiazd.

Nie kupuję mu słodkości w sklepach, zamiast batonika zawsze wybiorę dla niego owoce. Dopóki mam na to wpływ, nie chcę szkodzić świadomie jego zdrowiu i kondycji.

"Jedna czekoladka nikomu nie zaszkodziła"

Moja teściowa zupełnie tego nie rozumie. Przy każdym spotkaniu proponuje mojemu synowi słodycze, mimo moich delikatnych próśb, żeby tego nie robiła. Konflikt rozwija się z taką siłą, że przypomina już rozmiarem niemałą batalię.

Nie wiem, co zrobić, że załagodzić sytuację. Nie chce odbierać synowi kontaktu z babcią, z tak błahego powodu, ale czuję, że on dla mnie jest coraz istotniejszy. Największy żal wywołuje brak komunikacji i szacunku do moich decyzji.

Czy jako matka nie mam prawa do kształtowania nawyków żywieniowych swojego własnego dziecka? Ile musi jeszcze upłynąć czasu i łez, by różnice międzypokoleniowe nie stanowiły źródeł rodzinnych konfliktów?

Więcej o:
Copyright © Agora SA