Dziewczyna po próbie samobójczej została zlekceważona przez lekarkę. "Osoba z depresją by się ładnie nie pomalowała"

21-letnia Wiktoria zażyła afobam (mocny lek stosowany w psychiatrii do leczenia napadów lęku) i popiła go alkoholem. Chciała się zabić. "Nie udało się" - napisała. Zwróciła się o pomoc do specjalisty, ale jej nie otrzymała.

Więcej tematów związanych z rodzicielstwem na stronie Gazeta.pl

Wiktoria Wolniewicz ma 21 lat, mieszka w Gdyni i studiuje psychologię. Gdy była w gimnazjum zaczęła się okaleczać, w trakcie nauki w liceum trafiła do psychiatry, który stwierdził u niej depresję. Podjęła leczenie, ale po jakimś czasie zrezygnowała. Czuła się coraz gorzej, poszła do innego psychiatry, który z kolei zdiagnozował u niej borderline, czyli zaburzenia osobowości. Dostała leki i kontakt do terapeuty, u którego leczy się od ponad pół roku. Mimo tego kilka dni temu zażyła dużą ilość leków i popiła je alkoholem... 

Wiktoria zamieściła niepokojący post

"Nie udało się" - napisała mi w wiadomości prywatnej Wiktoria. Po wszystkim skontaktowała się ze swoim terapeutą, który skierował ją do szpitala psychiatrycznego. Tam wydarzyło się coś, co dziewczyna postanowiła opisać na Instagramie.  

Pojechałam z mamą do szpitala w Srebrzysku w Gdańsku. Weszłam do gabinetu, usiadłam na krześle, które stało zaraz przy drzwiach. Zapytałam lekarkę udzielającą mi konsultacji czy to, co mówię będzie słychać na zewnątrz. Powiedziała, że tak, wszystko słychać

- zaczęła swój post Wiktoria.

Zobacz wideo Co do zasady dziecko rodzi się zdrowe. Rodziców czeka jednak dużo stresów związanych ze stanami adaptacyjnymi noworodka
Opisałam sytuację mojej próby samobójczej, zapiłam leki alkoholem. Powiedziałam również, że wciąż nachodzą mnie myśli samobójcze oraz leczę się psychiatrycznie i chodzę na terapie, na której zdiagnozowano u mnie borderline

- napisała. Lekarka po wysłuchaniu Wiktorii stwierdziła, że terapeuci "wszystkich bez sensu wysyłają do szpitala". Stwierdziła, że wie, co to jest borderline i uważa, że nie ma potrzeby, żeby dziewczyna została w ośrodku.  

Zapytałam jej, czy nie stanowię zagrożenia dla samej siebie, na co odpowiedziała "że nie mam depresji, bo osoba z depresją by se nie namalowała kreseczek, nie przykleiła kryształka i się ładnie nie pomalowała" oraz: że chyba umiem się kontrolować

- zrelacjonowała Wiktoria w swoim poście. Nie wie, dlaczego lekarka wspomniała o depresji, podejrzewa, że z tą chorobą mogła jej się skojarzyć próba samobójcza.

Nie czuję się wysłuchana i nie czuję się bezpiecznie, zostałam całkowicie zlekceważona. Chcę nagłośnić ten problem, bo nie pozwolę by ktokolwiek jeszcze został potraktowany w ten sposób

- zakończyła.

 

Komentarz psychologa

Poprosiliśmy Elżbietę Grabarczyk - psycholog, terapeutkę, mediatorkę z Pracowni Pomocy Psychologicznej SALAMANDRA w Warszawie o skomentowanie tej sytuacji:

Jednym z najważniejszych czynników budujących poczucie bezpieczeństwa u pacjenta, które powinien zapewnić lekarz psychiatra czy terapeuta są warunki umożliwiające, a właściwie gwarantujące, odbycie rozmowy w sposób dyskretny, tak aby nikt niepożądany nie mógł jej podsłuchać. To są kwestie podstawowe, które w ogóle nie powinny budzić wątpliwości

- stwierdziła Elżbieta Grabarczyk.

Żadnych myśli ani tym bardziej działań o charakterze samobójczym nie wolno lekceważyć. Dla osoby, której one towarzyszą, ich nagłośnienie może być trudne. Jednak to mit, że samobójca nie mówi o swoich planach - większość w jakiejś formie o nich wspominała. Obowiązkiem terapeuty, któremu pacjent zgłasza myśli lub tym bardziej plany dotyczące popełnienia samobójstwa jest skierowanie takiej osoby do placówki, w której powinna ona uzyskać profesjonalną pomoc. Powinna, co nie znaczy, że otrzymuje

- dodała. Elżbieta Grabarczyk przypomina, że jak wynika z danych Naczelnej Izby Lekarskiej, w Polsce jest zaledwie 4,2 tys. psychiatrów. Na milion osób przypada ok. 90 specjalistów. Na 100 tys. osób przypada więc dziewięciu lekarzy. Potrzeba ich kilkukrotnie więcej. Brakuje zwłaszcza psychiatrów dziecięcych – jest ich zaledwie ok. 400 na siedem mln dzieci.

Ta dziewczyna prawdopodobnie ogromnym wysiłkiem zadbała o to, aby podczas konsultacji wyglądać dobrze. Powinna otrzymać pomoc, a nie ocenę lub krytykę. Kolejnym mitem jest to, jak powinny wyglądać osoby z depresją. Niektóre osoby cierpiące na depresję uśmiechają się i troszczą się o wygląd do ostatnich chwil, do momentu, kiedy mogą jeszcze dać radę. Potem już nie dają

- zakończyła komentarz Elżbieta Grabarczyk.

Edziecko.pl. jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj: wiadomości.gazeta.pl i tu: edziecko.pl/ukraina.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.