Bezwarunkowy dochód podstawowy. Rodzice o propozycji: Na papier toaletowy i ziemniaki

Bezwarunkowy dochód podstawowy to propozycja świadczenia, które miałoby poprawić sytuację materialną Polaków. Głównym celem byłoby wyrównanie szans wszystkich obywateli. Propozycja budzi jednak skrajne emocje. Dlaczego?

Bezwarunkowy dochód podstawowy. Rodzice nie zostawiają suchej nitki na propozycji

W komentarzach w serwisie eDziecko pojawiających się pod artykułami na temat Bezwarunkowego dochodu podstawowego, rodzice ostro krytykują pomysł nowego świadczenia.

To tak jak w utopijnej komunie: Każdemu według potrzeb, tych podstawowych oczywiście.
1200 ma zapewnić podstawowe potrzeby? Na papier toaletowy i ziemniaki
W Polsce tylko frajerzy pracują. Lenie dostają, elektorat miernych, ale wiernych trzeba kupować, a apetyty nierobów rosną, elit rządzących również, przykład ostatnie podwyżki parlamentarzystów
Więcej socjalu to wyższa inflacja !!!! Ten rząd już i tak zrobił wiele, aby ceny rosły na potęgę!!!

O co tyle zamieszania? Co to za propozycja? Sprawdzamy, czym jest proponowany Bezwarunkowy dochód podstawowy.

Zobacz wideo Bezwarunkowy dochód podstawowy. Hasło, które pomoże wygrać wybory?

Bezwarunkowy dochód podstawowy. Głośno krytykowana propozycja

Bezwarunkowy dochód podstawowy to świadczenie pieniężne, które mogłoby być wypłacane przez państwo każdemu obywatelowi niezależnie od wykonywania przez niego pracy, wysokości dochodu czy poziomu zamożności

- czytamy raporcie Polskiego Instytutu Ekonomicznego, który stoi za analizą dotyczącą świadczenia.

RAPORT POLSKIEGO INSTYTUTU EKONOMICZNEGO MOŻNA PRZECZYTAĆ TUTAJ.

Zgodnie z propozycjami Bezwarunkowy dochód podstawowy miałby wynosić 1200 złotych dla dorosłych i 600 złotych dla dzieci. Rodzina wychowująca dwójkę dzieci dostałaby od państwa 3600 zł, a para z trójką potomstwa - nawet 4200 zł.

Pomysłodawcy świadczenia także widzą dużo zagrożeń.

Ryzyko negatywnego wpływu na wzrost gospodarczy jest poważnym argumentem przeciwko wprowadzeniu BDP. Poziom dochodu na mieszkańca jest skorelowany z praktycznie każdą miarą ludzkiego dobrostanu, od dłuższego i zdrowszego życia, przez wolność osobistą i mniejsze ryzyko wojny, po więcej czasu wolnego i szczęśliwsze życie. Jednocześnie nawet niewielkie różnice stóp wzrostu gospodarki przekładają się na duże różnice dobrobytu z perspektywy kolejnych pokoleń. Można optymistycznie założyć, że polska gospodarka od przyszłego do 2100 r. będzie rosła przeciętnie w tempie 1,5 proc. rocznie. Gdybyśmy jednak spowolnili ją do 1,0 proc. rocznie, to przyszłe pokolenia w 2100 r. byłyby o 1/3 biedniejsze. Nie oznacza to, że trzeba dążyć do wzrostu gospodarczego za wszelką cenę, ale że każde jego spowolnienie powinno być bardzo dobrze umotywowane

 - czytamy w raporcie z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Więcej o:
Copyright © Agora SA