Poznaliśmy się jeszcze na studiach, nasza znajomość rozwinęła się spektakularnie. Po kilku miesiącach byliśmy niemal nierozłączni, dwie pary, czworo przyjaciół. Wtedy wydawało się, że nic nie jest w stanie tego zmienić.
To ona pierwsza założyła rodzinę. Najpierw zaszła w ciążę, potem był skromny ślub. Towarzyszyłam jej we wszystkim, wspierałam. Czułam lekkie ukłucia zazdrości, ale nie pozwalałam sobie na te uczucia. Może gdybym wtedy się z nimi spotkała, nie rozwinęłyby się na taką skalę.
Antoni, syn przyjaciół, był dla wszystkich wielką radością. Przyjaciółka poprosiła mnie o zostanie matką chrzestną niezwykle wcześnie. Przyjeżdżałam do niej codziennie, wspierałam w połogu. To był dobry czas naszej relacji, siostrzeństwa z wyboru. Prośba wydawała się nam obu naturalna, nic nie stanowiło przeszkody. Te zaczęły pojawiać się wiele lat później.
Z roku na rok relacja po prostu gasła. Nie potrafię nawet wskazać momentu, w którym gorszy czas się dla nas zaczął. Wzięłam ślub, urodziłam dwójkę dzieci, życie rodzinne całkowicie mnie pochłonęło. Na relacje przyjacielskie po prostu brakowało czasu i siły. Spotykaliśmy się coraz rzadziej, rozmowy telefoniczne, kiedyś codzienne, ograniczyłyśmy do grzecznościowej wymiany wiadomości raz w tygodniu.
Nasza relacja jest obecnie sztucznie podtrzymywana przez wzgląd na moje zobowiązania matki chrzestnej. To trudne i nieprzyjemne doświadczenie dla każdej ze stron.
Mimo, że tyle się zmieniło przez te lata, więź z Antonim jest dla mnie ważna. Nigdy nie był winien tego, że dorośli nie potrafili się porozumieć. Jestem jego matką chrzestną i nie zaniedbam tego, to nie byłoby w porządku.
Rzeczywistość i nasze decyzje ograniczyły moją rolę do okazji specjalnych. Widujemy się w urodziny Antka, na imieniny wysyłam czułe życzenia. Wymieniamy się prezentami z okazji Świąt Bożego Narodzenia.
Każde spotkanie jest coraz chłodniejsze, nasze drogi się rozeszły i już nic nie jest w stanie ich połączyć. A rola, która była piękną celebracją nowego życia, teraz jest tylko jednym z obowiązków do spełnienia.