Bezwarunkowy dochód podstawowy. Rodzice o pomyśle: Żart. Innych słów brak

Bezwarunkowy dochód podstawowy miałby wynosić - według prognoz - 1200 złotych dla dorosłych i 600 złotych dla dzieci. Oznacza to, że rodzina 2+2 dostałaby od państwa 3600 zł, a 2+3 nawet 4200 zł. - Wypłata takiego świadczenia miałaby na celu zaspokojone podstawowych potrzeb każdego człowieka - tłumaczą eksperci z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, którzy przygotowali analizę dotyczącą pomysłu wprowadzenia Bezwarunkowego dochodu podstawowego. To jedynie propozycja, jednak rodzice już się burzą.

Bezwarunkowy dochód podstawowy. Głośna propozycja

Bezwarunkowy dochód podstawowy to świadczenie pieniężne, które mogłoby być wypłacane przez państwo każdemu obywatelowi niezależnie od wykonywania przez niego pracy, wysokości dochodu czy poziomu zamożności

- czytamy raporcie Polskiego Instytutu Ekonomicznego, który stoi za analizą dotyczącą świadczenia.

RAPORT POLSKIEGO INSTYTUTU EKONOMICZNEGO MOŻNA PRZECZYTAĆ TUTAJ.

Bezwarunkowy dochód podstawowy. Odbiór społeczeństwa? Negatywny

Na Facebooku oraz w serwisie edziecko.pl rodzice komentują pomysł świadczenia.

Bezwarunkowy dochód to jakaś kpina. Czyli teraz wracamy do socjalizmu? Kapitalizm nam się znudził?
Prawie 4 tys. zł? I tak dla mnie, do moich znajomych z dziećmi? Kto będzie na to zarabiał?
Żart. Innych słów brak. Co to za pomysł, 4 tys. zł dla dużych rodzin

- komentują nasi czytelnicy.

Zobacz wideo Jakie mogą być skutki wprowadzenia dochodu podstawowego?

Eksperci także zwracają uwagę na liczne zagrożenia.

Ryzyko negatywnego wpływu na wzrost gospodarczy jest poważnym argumentem przeciwko wprowadzeniu BDP. Poziom dochodu na mieszkańca jest skorelowany z praktycznie każdą miarą ludzkiego dobrostanu, od dłuższego i zdrowszego życia, przez wolność osobistą i mniejsze ryzyko wojny, po więcej czasu wolnego i szczęśliwsze życie. Jednocześnie nawet niewielkie różnice stóp wzrostu gospodarki przekładają się na duże różnice dobrobytu z perspektywy kolejnych pokoleń. Można optymistycznie założyć, że polska gospodarka od przyszłego do 2100 r. będzie rosła przeciętnie w tempie 1,5 proc. rocznie. Gdybyśmy jednak spowolnili ją do 1,0 proc. rocznie, to przyszłe pokolenia w 2100 r. byłyby o 1/3 biedniejsze. Nie oznacza to, że trzeba dążyć do wzrostu gospodarczego za wszelką cenę, ale że każde jego spowolnienie powinno być bardzo dobrze umotywowane

 - czytamy w raporcie specjalistów z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Więcej o:
Copyright © Agora SA