Kelly Healey miała zaledwie 30 lat, gdy jej czternastoletnia córka urodziła synka w 2018 roku. Okrzyknięto ją wtedy najmłodszą babcią w Wielkiej Brytanii. Co ciekawe, 48-letnia wówczas mama Kelly zyskała miano najmłodszej prababci.
Więcej artykułów o tematyce parentingowej znajdziesz na stronie Gazeta.pl.
Brytyjka w rozmowie z "The Sun" przyznała, że na wiadomość o ciąży córki nie zareagowała gniewem, ponieważ wiedziała, że to do niczego nie doprowadzi.
Nie było sensu krzyczeć na Skye i pouczać ją w kwestii antykoncepcji i bezpiecznego seksu. To, co mogło się wydarzyć, już się stało.
- wyznała.
Kelly Healey postanowiła okazać córce wsparcie. Chciała, żeby Skye wiedziała, że nie jest w tym wszystkim sama i może liczyć na jej pomoc.
Wszystko, co mogłam zrobić, to zaoferować miłość i wsparcie. Jako mama po prostu sobie z tym radzisz. Zachowuję się, jakbym była tuż po dwudziestce, więc bycie babcią nie jest w porządku. Moi przyjaciele uważają, że to zabawne, że mam wnuka. Zawsze myli im się z moim synem
- dodała.
Skye zrobiła test ciążowy przed umówioną wizytą w poradni zdrowia seksualnego, gdzie była umówiona w sprawie założenia implantu antykoncepcyjnego. Czternastolatka mieszkała wówczas z macochą i ojcem w Cranford w zachodnim Londynie. Gdy zobaczyła wynik pozytywny, szybko zapisała się na badanie USG, które pokazało, że była w 36. tygodniu ciąży. Lekarze poinformowali nastolatkę, że było już za późno na zrobienie aborcji.
Byłam oszołomiona. Miałam po cichu przeczucie, że mogę być w ciąży, dlatego zrobiłam test. Nie mogłam w to uwierzyć. Tata dziecka jest miejscowym chłopakiem w moim wieku
- wspomina Skye.
Przyznała jednak, że nie chciałaby usunąć ciąży, nawet, gdyby było możliwe. Poczuła więź z synkiem, gdy tylko usłyszała bicie jego serca.
Wiedziałam, że od tego momentu zawsze będę zajmowała drugie miejsce, a mój synek będzie na pierwszym
- powiedziała.