Trwa wojna w Ukrainie. Więcej bieżących informacji przeczytasz na Gazeta.pl.
Ukraina jest jednym z nielicznych państw na świecie, gdzie surogatki mogą rodzić na zamówienie. Każdego roku przychodzi tam na świat około 4 tysięcy noworodków, których rodzice rozrzuceni są po całym świecie. Ci, których dzieci urodziły się tuż przed rozpoczęciem inwazji przez Rosję albo urodzą się w trakcie wojny, próbują ratować swoje dzieci. Para z Melbourne Jessica Van Nooten i jej mąż Kevin próbują dostać się do Odessy, gdzie przedwcześnie przyszła na świat ich córeczka Alba. Obecnie dziewczynka przebywa w szpitalu.
Jessica Van Nooten i Kevin przylecieli do Warszawy, skąd mieli udać się do Ukrainy. W związku z tym, że przekroczenie granicy jest obecnie ryzykowne, para na razie pozostaje w Polsce.
W tej chwili Jess i Kevin nie są w Ukrainie i chociaż ostatecznie ich celem jest bycie z Albą, nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób się do niej dotrą. Desperacko poszukują rozwiązania
- informuje 7news.com.
Jak podkreślają rodzice, chcieliby, żeby ich córka wiedziała, że jest kochana.
Jakie ma na sobie ubrania? Jakie ma pieluchy? Kto ją przewija? Kto ją głaszcze? Kto czyta jej bajki? Wiecie kto? Nikt
- mówiła załamana matka w rozmowie z 7news.com.
W poniedziałek na ukrainesurrogacydispatches.com pojawiła się informacja o tym, że niektóre z klinik reprodukcyjnych przenoszą swoje siedziby jak najdalej od granicy z Rosją. Inna, aby chronić dzieci, rodziców i surogatki, zajęła schron przeciwbombowy w pobliżu przychodni.
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy sił z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule.