Więcej wiadomości ze szkół i przedszkoli przeczytasz na Gazeta.pl.
Korki, sytuacje kryzysowe, czy późniejsze wyjście z pracy, to sytuacje, których nie da się przewidzieć. Zdarza się, że rodzice przyjeżdżają odebrać dziecko z placówki później, niż planowali. Zwykle skutkuje to poirytowaniem osób, które opiekują się w tym czasie maleństwem, ale koniec końców dziecko trafia bezpiecznie do domu. Inaczej było w przypadku córeczki Stephanie Martinez. Kiedy kobieta dotarła do żłobka z 15-minutowym opóźnieniem, zastała zamknięte na klucz drzwi.
KinderCare Learning Center w Plantation na Florydzie było zamknięte na klucz. Wewnątrz nie świeciły się światła, a przerażona dwulatka stała na krzesełku przy szybie, wołając o pomoc. Matka natychmiast zadzwoniła na numer alarmowy, żeby wezwać pomoc.
Na miejsce zdarzenia przyjechała straż pożarna. Funkcjonariusze musieli podważyć drzwi, żeby uwolnić dziecko. Do sieci trafiło nagranie, na którym słychać zdenerwowanie Stephanie Martinez. Kobieta nie mogła uwierzyć w to, że jej córka została bez opieki.
Jak ustaliła policja, ostatni pracownicy przedszkola opuścili budynek 8 minut przed przybyciem spóźnionej mamy. Wciąż trwa śledztwo w tej sprawie, a kobieta ma nadzieję, że pracownicy żłobka poniosą konsekwencje braku odpowiedzialności.