Więcej na temat porodów przeczytasz na Gazeta.pl.
Każdy z nas zna tę scenę w filmach, kiedy kobieta zaczyna rodzić, a taksówkarz albo partner eskortowany przez policję, pędzi czym prędzej do szpitala. W większości przypadków poród tak nie wygląda i mamy mogą spokojnie dotrzeć do szpitala i tam powitać na świecie swoje maleństwo. Ale czasem zdarzają się wyjątki. Poniżej opisujemy historie kobiet, które niczym w filmach, pędziły na porodówkę i nie zdążyły. Ich dzieci przyszły na świat w niecodziennych warunkach, ale dzięki pomocy innych są całe i zdrowe.
Susan Anderson była już w drodze do szpitala, kiedy poczuła bolesne skurcze. Jej mąż, nie czekając na rozwój sytuacji, natychmiast zadzwonił do szpitala i uprzedził personel, aby położna spodziewała się ich za moment na parkingu. Przyszła mama ledwie zdążyła wysiąść z samochodu, kiedy jej dziecko pojawiło się na świecie. Położna odebrała maleństwo.Nawet pracownicy placówki byli zaskoczeni, że poród był tak szybki.
Na początku lutego miał miejsce także niezwykły poród nad Atlantykiem. Kobieta, która wybrała się w podróż z Ghany do Stanów Zjednoczonych, nagle poczuła skurcze. Całe szczęście na pokładzie był też lekarz. Personel United Airlines dołożył wszelkich starań, aby maleństwo bezpiecznie przyszło na świat.
Jak donosi NBC News na pokładzie samolotu była też dziennikarka Nancy Adobea Anane. Opublikowała na swoim profilu na Facebooku nagranie przedstawiające świeżo upieczoną mamę. Kiedy samolot wylądował w Waszyngtonie, na jego pokładzie był jeden dodatkowy pasażer.
Tom i Erika nie mieli szczęścia. Wystarczyłoby, aby dziecko poczekało jeszcze 10 minut i poród odbyłby się w szpitalu. Niestety nie było tak cierpliwe. Kobieta zaczęła rodzić na autostradzie 407 w Kanadzie. Kobieta się rozbierała, a w tym czasie mąż dzwonił pod numer alarmowy. Okazało się, że widać już główkę dziecka. Chwilę później było już na świecie.