Polki przywiązują ją do wózka dziecięcego, żeby dmuchać na zimne. "Taki mały zabobon"

Czerwona kokardka przypięta do wózka lub zawiązana wokół rączki to symbol, który niegdyś miał za zadanie chronić dziecko przed urokami. Jak się jednak okazuje, wiele mam praktykuje ten zwyczaj do dziś. "Bardzo często widuję rodziców z dziećmi w wózkach ze wstążeczkami. Nikogo to nie dziwi, raczej wszyscy traktują ten symbol jako coś normalnego" - pisze jedna z mam.

Przypinanie czerwonych kokardek do wózków dziecięcych praktykowały nasze babcie i prababcie. Mimo to tę ozdobę można spotkać i dziś. Wbrew pozorom nie pełni ona funkcji wyłącznie dekoracyjnej. Niektórzy wciąż wierzą, że ochroni dziecko przed "złymi urokami".

Polki przywiązują ją do wózka, żeby dmuchać na zimne

Więcej artykułów na tematy parentingowe znajdziesz na stronie Gazeta.pl.

Zobacz wideo Ma 25 lat, apartament wart 2 mln złotych, ale nie wszystko w jej domu jest idealne

Czerwona kokardka na wózku to przesąd silnie osadzony w kulturze. Kiedyś sądzono, że długotrwały i głośny płacz dziecka był objawem uroku. Mamy obawiały się, że fałszywe pochwały skierowane pod adresem dziecka, również mogą przyciągać klątwy. Zgodnie z dawnymi wierzeniami kolor czerwony chronił przed pechem, szkodą oraz demonami.

Co ciekawe, nie wszyscy ograniczali się jedynie do przyczepienia kokardki do wózka. W niektórych regionach Polski np. w Wielkopolsce wstążką obwiązywano także łyżeczkę, którą karmiono malca, wierząc, że to zapobiegnie nadmiernemu ślinieniu. Niektórzy zawiązywali ją także na rączce dziecka aż do momentu chrztu, uznając, że nieochrzczony malec może zostać porwany przez złe duchy.

Pod artykułem udostępnionym na grupie facebookowej eDziecko.pl nawiązała się dyskusja dotycząca tego zwyczaju. Wiele mam przyznało, że wciąż go praktykuje, a na spacerach widuje czerwone kokardki przypięte do innych wózków.

Ja w wózkach moich dzieci i w łóżeczkach przypinałam czerwone kokardki. Nikt nic nie mówił, że to niepotrzebne, wręcz przeciwnie. Uważam to za dobry symbol i przesąd. 
Nie zgodzę się z tym, że czerwona kokardka jest stosowana tylko przez niektórych ludzi. Bardzo często widuję rodziców z dziećmi w wózkach ze wstążeczkami. Nikogo to nie dziwi, raczej wszyscy traktują ten symbol jako coś normalnego.
A ja przypinałam wstążkę do czapeczki, żeby żadna baba, która spojrzy dziecko, go nie zauroczyła. Taki mały zabobon.

- pisały.

Wśród komentujących nie brakuje również głosów sceptycznych, którzy zwracają uwagę, że ten zwyczaj jest po prostu zwykłym zabobonem. Twierdzą, że chociaż kokardka jest ładnym dodatkiem, nie posiada przecież żadnych wyjątkowych mocy.

Czerwona kokardka przypięta do wózka z pewnością nie zaszkodzi, ale też nie pomoże. Jeśli ktoś jednak w to wierzy, to czemu nie... Najgorsze jest jednak to, że w XXI wieku niektóre średniowieczne nawyki nadal pokutują, niestety.
Zabobon i tyle. Chociaż kolor jest ładny i 'widzialny' dla noworodka
XXI wiek i ludzie w takie gusła wierzą...

- twierdzili rodzice.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.