Mama maturzystki: "Gdyby nie korepetycje, to moja córka nie zdałaby matematyki na maturze"

Matura już za niespełna trzy miesiące. Tegoroczni maturzyści staną przed nie lada wyzwaniem, bowiem większość nauki w liceum przebiegała w formie zdalnego nauczania. Budzi to wiele obaw zarówno u uczniów, jak i u rodziców. Pewna matka w rozmowie z eDziecko.pl przyznaje, że martwi się o przyszłość swojego dziecka, które w tym roku zdaje maturę. Kobieta twierdzi, że gdyby nie korepetycje, to córka prawdopodobnie nie potrafiłaby nawet najprostszych działów z matematyki.

Więcej o egzaminie dojrzałości przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Zasady organizacji egzaminów w dobie pandemii. Co się zmieni?

Matura 2022 zbliża się wielkimi krokami. Egzaminy maturalne w sesji głównej przeprowadzone zostaną w dniach 4-23 maja. Każdy maturzysta chce jak najlepiej zdać egzamin, bowiem to od tego w dużej mierze zależeć będzie ich przyszłość. Niektórzy decydują się na pójście na studia, inni rozpoczynają pracę zawodową. Uczniowie nie mają jednak łatwego zadania. Większość nauki w szkołach średnich odbywała się online.

Świadectwa egzaminu dojrzałości nie otrzyma każdy uczeń. Trzeba bowiem spełnić określone warunki. Żeby zdać maturę, należy uzyskać co najmniej 30 proc. punktów z przedmiotów obowiązkowych. Z kolei matury z przedmiotów dodatkowych nie da się nie zdać, a jeśli ktoś zdobył mniej niż 30 proc. punktów, może spróbować swoich sił w przyszłym roku. Egzaminy ustne w roku szkolnym 2021/2022 nie będą obowiązkowe.

Mama maturzystki: "Martwię się o maturę córki. Co będzie jak jej nie zda?"

Rodzice od zawsze aktywnie uczestniczyli w edukacji swoich dzieci. Matka maturzystki w rozmowie z eDziecko.pl opowiedziała o doświadczeniach edukacyjnych związanych z nauką w liceum. Okazuje się, że kobieta ma wiele zastrzeżeń co do sposobów nauczania. 

To nie jest tak, że córka się nie uczy. Jest mało nauczycieli z powołania, ci, którzy pracują, to mam wrażenie, że przekazują wiedzę w sposób chaotyczny. Chcą wypchnąć jak najwięcej materiału i nie jest dla nich ważne to, czy rzeczywiście nauczyli tego nie dzieci. Nie tłumaczą, a jedynie przekazują. W myśl zasady: zakuj, zdaj i zapomnij

- twierdzi matka i dodaje, że w tych czasach, jeśli dziecko chce mieć dobre oceny, to musi chodzić na korepetycje. Kobieta uważa, że dając dziecku prywatne lekcje, zapewnia mu naukę na najwyższym poziomie, której nie doświadczy w placówce publicznej: 

Gdyby nie korepetycje, to moja córka nie zdałaby matematyki na maturze. Jestem tego pewna, bo ostatnio sama przyznała, że wcześniej nie potrafiła korzystać z tablic matematycznych. Nauczyłaby się tego na korepetycjach, gdzie jest indywidualne podejście do ucznia. Matura jest przed nią, ale już teraz rozwiązując arkuszem wiem, że mogę być o nią spokojna.

"Korepetycje to jedyna słuszna opcja"

Kobieta dodaje, że za jedną godzinę korepetycji z matematyki musi zapłacić 80 złotych. W przeciągu miesiąca córka chodzi na dodatkowe lekcje czasami nawet 8 razy. Wtedy matka płaci prawie 700 złotych w przeciągu miesiąca. Zapotrzebowanie na korepetycje wzrosło przez pandemię koronawirusa. 

Zdalne nauczanie to fikcja. Dzieci spędzały cały tydzień w łóżkach, a jak wracały do szkół i czekały ich egzaminy czy kartkówki, to wtedy rodzice wiedzieli, że korepetycje to jedyna słuszna opcja.

- twierdzi matka. 

A wy, drodzy rodzicie, może macie doświadczenia związane z edukacją swoich dzieci? Piszcie na adres: edziecko@agora.pl. Najciekawsze historie opublikujemy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA