Przed porodem przeżyła covid, atak serca i trzy zawały. "Bóg powiedział, że będzie dobrze"

Diana Crouch otrzymała pozytywny wynik testu na koronawirusa w sierpniu 2021 roku. Od tamtej pory, spodziewająca się dziecka kobieta, spędziła w szpitalu 139 dni.

Więcej niezwykłych historii przeczytasz na Gazeta.pl.

28-letnia Diana Crouch jest mamą trojga dzieci. Kiedy 4 sierpnia 2021 roku dowiedziała się, że została zakażona koronawirusem, była w 18. tygodniu ciąży. Dwa dni po otrzymaniu pozytywnego wyniku testu trafiła do szpitala. Okazało się, że rozwinęło się u niej zapalenie płuc. Jak powiedział jej mąż w rozmowie z ABC News, spodziewali się, że będzie hospitalizowana przez tydzień, maksymalnie 10 dni, ale po ponad dwóch tygodniach wciąż nie było poprawy. Lekarz Cameron Dezfulian zdecydował o podłączeniu kobiety pod aparat ECMO.

Zobacz wideo Prof. Pyrć wyjaśnia, dlaczego tak istotne jest szczepienie w walce z pandemią

Przed porodem przeżyła covid, atak serca i trzy zawały

Lekarze robili wszystko, aby uratować życie matki i jej nienarodzonego dziecka.

Nic trudniejszego mnie w życiu nie spotkało. Każda decyzja mogła mieć fatalne skutki. Nie miałem dużo czasu, żeby się nad nimi zastanawiać

- opowiadał Chris, mąż kobiety.Diana przez tygodnie była w śpiączce. Niewiele pamięta z czasu, jaki spędziła w szpitalu.

To przerażające. Nie wiesz, że jesteś nieobecna przez tak długi czas. Byłam w szpitalu przez prawie pięć miesięcy. Czuję się, jakby minęły wieki

- relacjonowała.

W 25. tygodniu nastąpiła poprawa jej stanu zdrowia, ale potem gwałtownie się pogorszyło. Jednego dnia miała trzy zawały i atak serca.

Pamiętam, że następnego dnia wszedł do mnie Chris i powiedział: Wiem, że będzie dobrze. Bóg mi powiedział, że będzie dobrze. Będziemy mieli, co opowiadać, kiedy to wszystko się skończy

- wspomina Dr. Dezfulian,

Usiedliśmy razem i zaczęliśmy się modlić, bo powiedziałem mu, że nie przyszedłem tutaj, żeby planować pogrzeb. Powiedział mi, że to jedyne, co możemy zrobić. Mieliśmy szczęście, bo zaczęło się poprawiać

- opowiada mąź pacjentki i dodaje, że w najgorszych momentach wyobrażał sobie, że będzie wychowywał troje dzieci samotnie.

9 stycznia Dianie zapadło się płuco. Lekarze natychmiast wykonali cesarskie cięcie. Swoje maleństwo mama zobaczyła dopiero trzy dni później.

Po porodzie zaczęła dochodzić do siebie. 10 dni później czuła się na tyle dobrze, że nie potrzebowała już intubacji. 23 grudnia kobieta wyszła ze szpitala po 139 dniach. Uważa, że zdarzył się cud.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.