Więcej podobnych tematów na Gazeta.pl
Jemma Fletcher, mama dwójki dzieci z Wielkiej Brytanii stanęła w obronie córki, którą służba zdrowia uznała za otyłą. "Byłam zniesmaczona i zszokowana, gdy przeczytałem, że Lily została zaliczona do otyłych dzieci" - powiedziała redakcji The Sun. Ma 114,9 cm wzrostu, waży 24,6 kg. Zgodnie z informacjami w piśmie, jakie w tej sprawie otrzymała mama dziewczynki, jej waga jest większa niż zalecana dla pięciolatków, nikt jednak nie wziął pod uwagę wzrostu dziecka.
Wszystko zaczęło się od programu "Narodowy Pomiar Dzieci". W jego ramach, w brytyjskich szkołach ważono i mierzono dzieci w wieku pięciu i sześciu lat i następnie dane te przekazywano do resortu zdrowia. Eksperci przyglądali się informacjom, wyodrębniali dzieci, które ich zdaniem miały problem z nadwagą. Do takiej grupy trafiła pięcioletnia Lily. Jej mama otrzymała w związku z tym pismo ze służby zdrowia. Fletcherom zaproponowano udział w 12-tygodniowym programie, który ma za zadanie nauczyć zdrowego trybu życia. W piśmie zasugerowano też, że rodzice powinni zachęcać Lily do większej aktywności fizycznej.
Jemma Fletcher zdenerwowała się otrzymanym pismem, o wszystkim opowiedziała w rozmowie z redakcją The Sun. Utrzymuje, że jej córka nie jest otyła, a raczej drobna, rodzina pocieszała kobietę, bliscy zapewniali, że też tak uważają. Kobieta uważa, że cała akcja została zorganizowana w niedbały sposób.
Ktoś po prostu wpisuje liczby do komputera i wysyła listy do rodzin
- powiedziała.
Ja wiem, że moja córka nie ma nadwagi, ale ktoś inny w mojej sytuacji mógłby wziąć do siebie słowa z otrzymanego pisma i zmusić dziecko do przejścia na dietę [...] To może wywołać kompleksy u dziecka
- dodaje.