Więcej artykułów na temat sytuacji w szkołach przeczytasz na Gazeta.pl.
Przed rozpoczęciem roku szkolnego Ministerstwo Edukacji Narodowej opublikowało wytyczne dla szkół, z których wynika, że to władze konkretnej placówki decydują, jakie obostrzenia nakładają na uczniów w trosce o ich bezpieczeństwo. W związku ze wzrastającą w Polsce liczbą uczniów zakażonych koronawirusem, w Szkole Podstawowej im. Marii Konopnickiej w Gąbinie dyrekcja poprosiła podopiecznych o noszenie maseczek.
Chociaż epidemiolodzy podkreślają, że noszenie maseczek w częściach wspólnych może zmniejszyć ryzyko zakażenia, nie wszystkim spodobał się ten pomysł.
Jak informuje Portal Płock, matki dwóch uczennic ze szkoły w Gąbinie są przeciwne obostrzeniom i nie zgadzają się z obowiązkiem zasłaniania nosa i ust w częściach wspólnych. Jedna dziewczynka posiada nawet zaświadczenie o zwolnieniu z obowiązku noszenia maseczki. Szkoła konsekwentnie odmawia jednak wpuszczenia jej do budynku.
Jedna z matek dziewcząt powiedziała Portalowi Płock, że dyrekcja miała poinformować także o tym, że na tym środki ostrożności się nie skończą. Twierdzi, że jeśli prawo dopuści taką możliwość, jedynie zaszczepieni uczniowie będą mogli wejść do budynku.
Panie na lekcjach robią wykład na temat mojego dziecka z imienia i nazwiska. Straszy dzieci, że jeśli nie będą nosić maski, to będą konsekwencje: wyrzucanie ze szkoły, niewpuszczanie na lekcje. Totalny terror maseczkowy w szkole jest
- cytuje jej słowa Portal Płock. W wyniku konfliktu obie uczennice od półtora tygodnia są nieobecne na lekcjach.