Więcej treści związanych z rodzicielstwem na Gazeta.pl
John Kinnear jest autorem bloga parentingowego Ask your dad, gdzie dzieli się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami związanymi z tacierzyństwem. Kinnear publikuje wiele treści, które uświadamiają nam, jak wielkim wyzwaniem jest rodzicielstwo i jak trudno sprostać w stu procentach wszystkim jego wyzwaniom. Mężczyzna zaskarbił sobie uwielbienie czytelników m.in. dzięki temu, że otwarcie przyznaje się do swoich niedoskonałości w roli taty.
Autor bloga opublikował na nim niedawno niezwykły list, który zatytułował: "List do beznadziejnego rodzica". Zwrócił się w nim do wszystkich matek i ojców, którzy bywają niesprawiedliwie oceniani przez osoby trzecie. Poniżej publikujemy fragmenty listu.
Drogi beznadziejny rodzicu, Widzę Cię na ławce w parku – trzymasz telefon w ręku. Twoje dziecko chce zwrócić na siebie Twoją uwagę. Trzy, cztery próby później z końca placu zabaw dociera do Ciebie okrzyk „mamo" lub "tato" i wtedy uświadamiasz sobie, że to o Ciebie chodzi. Podnosisz na chwilę wzrok znad telefonu, machasz dziecku i znów znikasz w cyfrowej otchłani [...]
Widzę Cię w restauracji. Twoje najmłodsze dziecko je nuggetsy i makaron z serem. Zapewne po raz 40-ty w ostatnim czasie. W brudnych od sera rękach trzyma Twojego iPhone’a i prawdopodobnie ogląda odmóżdżającą kreskówkę. Włączasz ją, żeby zająć czymś dzieci, bo Tobie się nie chce.
Widzę, jak w centrum handlowym tracisz nad sobą panowanie. Dziecko upuściło soczek, a Twoja złość jest nieadekwatnie duża do sytuacji. Ludzie stają obok i się patrzą. Krzyczysz, wykrzykujesz raniące dziecko słowa, a ja się zastanawiam, jaką krzywdę robisz dziecku takim zachowaniem.
W dalszej części listu autor opisuje sytuacje, których nie widać:
Tego nie widzę. Nie widzę, że… Każdą wolną chwilę poświęcasz zabawie z dziećmi. Kiedy wracasz wieczorem z pracy, czytasz im bajki, uczysz je czytać. Co wtorek jeździsz z córką do sklepu z komiksami i pozwalasz jej wybrać dwa – w nagrodę za jej ciężką pracę. W weekendy zabierasz dzieci do parku, gdzie są też inne dzieci. Chcesz, żeby się dobrze bawiły, gdy Ty odpiszesz na maile.
Nie widzę, że… Po odebraniu dzieci z przedszkola musisz szybko iść do sklepu, żeby kupić kurczaka i mleko, zanim wrócisz do domu i przygotujesz kolację. Poprzedniego wieczoru córka zjadła słodką przekąskę przed powrotem do domu i nie chciała potem jeść kolacji, którą przygotowałeś. Porozmawiałeś z nią o tym, więc wiedziała już, że dziś nie dostanie nic słodkiego. Mimo to próbowała. Przyciągnąłeś ją do siebie, przypomniałeś, z jakiego powodu nie dostanie napoju i poprosiłeś, by go odstawiła. Przypomniała sobie o tym, posmutniała i odstawiła butelkę.
Nie widzę, że… Rzadko jadacie poza domem. W domu się nie przelewa, a wyjście w czwórkę do restauracji jest kosztowne. To jednak coś wyjątkowego i chcesz, żeby wszyscy dobrze się bawili. Dla Ciebie czymś specjalnym jest średnio wysmażony stek z ziemniakami. Dla dzieci to nuggetsy z makaronem.
Aby wyjaśnić te sytuacje, autor listu opisuje stan, w jakim oceniany rodzic może się aktualnie znajdować...
Nie widzę, że przez cały tydzień ani razu się nie wyspałeś. Nie widzę, że pokłóciłeś się z partnerem i wciąż Cię to męczy. Nie widzę, jak stresującą masz pracę i że zwykle nie jest łatwo wyprowadzić Cię z równowagi. Nie widzę tysiąca sytuacji, w których nie nakrzyczałeś na dzieci. Nie widzę, że później przepraszasz i tłumaczysz [...]. To nie usprawiedliwia Twojego zachowania, ale każdy popełnia błędy. Nie widzę, jak Twoje dziecko Ci wybacza.
Widzisz, w tym tkwi sęk. Nie widzę nic, jedynie mały wycinek Twojego życia – iPhone’a, nuggetsy, rozlany sok, Twoją zdenerwowaną twarz. Widzę jedynie to, a z jakiegoś powodu wydaje mi się, że Cię znam. Z jakiegoś powodu wydaje mi się, że wiem, jakim jesteś rodzicem. Jesteś „beznadziejnym" rodzicem. I wiesz co? Ja też nim jestem – w zależności od tego, jaki wycinek mojego życia zobaczysz. Czasem jestem beznadziejnym rodzicem. A czasami cudownym – tak jak Ty!
Na koniec swojego wzruszającego listu, jego autor "zawarł" układ z czytelnikiem. Zaproponował wzajemna wyrozumiałość, przypomniał, że niewiele o sobie wiedzą. W ten sposób dał do zrozumienia, że nie warto nawzajem się oceniać na podstawie wyjętych z kontekstu zachowań lub sytuacji.
Świadomość, że jesteśmy w tej samej sytuacji, czyni tę siostrzaną więź macierzyństwa, braterską więź ojcostwa i koleżeńską więź rodzicielstwa – czy jakkolwiek chcesz to nazwać – czymś naprawdę wyjątkowym. Świadomość, że nie jesteśmy sami sprawia, że upadki są znośniejsze, a wzloty jeszcze wspanialsze, a ów środek jest przyjemnym miejscem [...] Spotkajmy się pośrodku.
John Kinnear