Newsy z show-biznesu znajdziecie również na stronie głównej Gazeta.pl.
Marina Łuczenko jest szczęśliwą mamą małego Liama. Chłopiec przyszedł na świat w czerwcu 2018 roku. 32-latka jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych, gdzie chętnie pokazuje wizerunek synka, jednak zawsze stara się zasłaniać jego twarz. Piosenkarka wykorzystuje swój Instagram nie tylko do pokazywania pięknych zdjęć z egzotycznych wycieczek czy rodzinnych chwil, lecz także do komunikacji z fanami.
Marina Łuczenko przygotowała na dla swoich fanów na Instagramie popularną zabawę Q&A. Celebrytka odpowiedziała na nurtujące pytania internautów. Jedna z fanek zainteresowała się kwestią dotyczącą nietypowego imienia dziecka. Marina odpowiedziała jej i zdradziła, że początkowo chłopiec miał nazywać się zupełnie inaczej.
Liam do szóstego miesiąca w brzuszku nazywał się Noah, ponieważ "Notebook" to mój ukochany film, a tam główny bohater miał tak na imię. Kiedy tak mówiliśmy do brzuszka, zaczęliśmy mieć problem z odmianą w języku polskim. Wojtek zaproponował imię Liam i bardzo mi się spodobało. Chciałam, żeby to było imię międzynarodowe i wymawiane tak samo w każdym języku
- oznajmiła piosenkarka.
Imię dziecka Mariny i Wojtka wzbudziło wiele emocji w mediach, bowiem jest pochodzenia celtyckiego. Liam to irlandzka forma imienia William. Jego znaczenie to "silny i opiekuńczy". W Polsce to imię jest rzadko spotykane, lecz w ostatnich latach stało się niezwykle popularne w USA.
Warto jednak pamiętać o tym, że zgodnie z prawem obowiązującym w Polsce kierownik urzędu stanu cywilnego, w którym dokonuje się zgłoszenia urodzenia dziecka, może odmówić nadania dziecku imienia, pod kilkoma warunkami:
Pojawiło się także pytanie, które dotyczyło kwestii początków w macierzyństwie, a mianowicie tego, czy piosenkarka obawiała się tego, co ją będzie czekać po urodzeniu dziecka. Mama Liama odpowiedziała bardzo szczerze.
Oczywiście, że się bałam. Wciąż się boję, czy podołam. Czy jestem wystarczająco dobra, czy mogłabym być lepsza? Każdy etap rozwoju dziecka jest inny i wymaga zupełnie innej formy zaangażowania od rodziców.